Kategoria: Archiwum:Piotr Nowaczyk

XIII. Ciemne chmury

XIII. Ciemne chmury
Miałem teścia zbyt krótko. Zmarł w wieku 50 lat, niecałe pół roku po naszym ślubie. Jego śmierć zmieniła całe nasze życie. Zdzisia została sama z piątką dzieci, z których tylko Mariola i Danusia były samodzielne. Iwona, najlepsza szefowa kuchni jaką znam, ledwo osiągnęła pełnoletność. Miała jeszcze do skończenia szkołę gastronomiczną. Najmłodsza Magda miała zaledwie 10 lat. Zauważyłem kiedyś stojąc za jej plecami na podwórzu jak na zakurzonej pokrywie silnika stojącego tam samochodu napisała palcem dużymi literami: „TATUŚ ZMARŁ”.

XII. Trudny rok 1986

XII. Trudny rok 1986
Stanąłem więc przed sądem dyscyplinarnym. Oskarżono mnie o to, że naruszyłem podstawowe obowiązki adwokata wynikające z Ustawy Prawo o Adwokaturze, odmówiłem obrony będąc wyznaczony obrońcą z urzędu, naraziłem na opóźnienie rozpoczęcie procesu karnego, a nadto będąc adwokatem, pozwoliłem sobie na negatywną ocenę zachowania klienta, którego miałem bronić, podczas gdy ustawa i zasady wykonywania zawodu nakazują podejmowanie działań wyłącznie na korzyść bronionej osoby. 

XI. Rodzina Danusi

XI. Rodzina Danusi
Dom był często pełen gości. Mamuśka kierowała gotowaniem i smażeniem mięsiwa na kolację. Kotletów było zawsze dwa razy więcej niż ktokolwiek mógł zjeść. Było to w czasach, gdy mięso było na kartki, a normalni ludzie stali w kolejkach, aby kupić kawałek mięsa. Na moje pytanie, po co tyle gotować i wystawiać na stół dwa razy więcej niż ktokolwiek może zjeść, Zdzisia odpowiadała: "A nuż ktoś przyjdzie?".

X. Początki

X. Początki
Nawet nasz wspólny mechanik samochodowy zdziwił się i wyjawił, że niektórzy ludzie myślą, że ja jestem szoferem Wojtka Fibaka, bo przecież niemożliwe jest, aby ktoś inny miał taki sam samochód. Jako początkujący adwokat musiałem mieć się na baczności. Na wszelki wypadek nie parkowałem samochodu przed sądem. Wolałem parkować go przed budynkiem konsulatu USA. Dyżurujący w budce milicjant salutował mi. W tym akurat miejscu widok amerykańskiego auta nie dziwił przechodniów. Do sądu wolałem dojść piechotą.

IX. Nowa droga życia

IX. Nowa droga życia
Rozdział IX Nowa droga życia. Każdy ślub i każde wesele jest inne. Każdy pamięta z niego co innego. Różne fragmenty zapadają w pamięć uczestników. Nowożeńcy w różny sposób doświadczają faktu nieodwracalności zawarcia związku małżeńskiego. Niektórzy wiążą to ze słowami przysięgi, inni z momentem wymiany obrączek, jeszcze inni z sentencjonalnym stwierdzeniem: „Ogłaszam was mężem i żoną”. Może to dziwne, lecz dla mnie momentem przełomowym była chwila, gdy wsiedliśmy do samochodu przed rodzinnym domem Danusi.

VII. Rejs

VII. Rejs
W Tunezji zwiedzaliśmy ruiny starożytnej Kartaginy. Od jakichś szemranych wartowników nabyłem za butelkę whisky Johnnie Walker kilka znalezionych przez nich starożytnych monet. Ku mojemu zdumieniu, poddane późniejszej analizie i wycenie po powrocie do kraju, okazały się autentyczne i wartościowe.

VI. Lombard

VI. Lombard
Piotr Nowaczyk. wspomnienia NIE-ujawnione. Rozdział 6. Lombard. - Latem 1985 wspólnie z moimi włoskimi przyjaciółmi załatwiłem drugie tournée dla zespołu Lombard. Zespół ten podobał mi się zawsze. Według mnie, był wówczas najlepszy w Polsce, a rywalizować z nim o palmę pierwszeństwa mógł jedynie Perfekt albo Lady Pank. W polskiej muzyce rockowej działy się duże zmiany.

V. Przed-ostatnie kawalerskie chwile

V. Przed-ostatnie kawalerskie chwile
Kończył się rok 1984. Wszyscy, którzy czytali futurystyczną powieść George’a Orwell’a „Rok 1984” odetchnęli z ulgą. W Polsce działo się kiepsko, lecz widmo orwellowskiego systemu totalitarnego kontrolującego każdy element życia pojedynczego człowieka nie sprawdziło się do końca. Polska to bardzo specyficzny kraj, a Polacy są narodem nie do podrobienia.

IV. O mojej żonie

IV. O mojej żonie
Bujne życie towarzyskie, zaprzysiężone kawalerstwo, odżegnywanie się od standardów, a jednocześnie korzystanie z uroków życia, czyniło moją egzystencję dość barwną i ciekawą, lecz skomplikowaną i nieuporządkowaną. Gubiłem się w niej, w nic nie wierzyłem, niczego nie pragnąłem, o nic nie walczyłem.