W Polsce funkcjonuje – i jest nader aktywne – dziwaczne stowarzyszenie. Jest to Stowarzyszenie Doradców Prawnych. Nazwa stowarzyszenia sugeruje, że zrzesza ono „doradców prawnych” właśnie. Kłopot w tym, że w Polsce taki zawód nie istnieje. Celem stowarzyszenia jest: (§ 4 ust. 1 Statutu) dążenie do kompleksowego uregulowania statusu prawnego doradcy prawnego a także (§ 4 ust. 10) udzielanie – w ramach działalności statutowej – pomocy, w tym pomocy prawnej osobom fizycznym i innym podmiotom; a jednym ze środków działania (§ 5 ust. 6): organizowanie punktów bezpłatnej pomocy prawnej.
Śmiem twierdzić, że cele i środki działania Stowarzyszenia Doradców Prawnych są niezgodne z prawem i dziwię się, że stowarzyszenie (zwłaszcza w zakresie powołanych przepisów statutu) w ogóle zostało zarejestrowane.
Otóż członkiem Stowarzyszenia może zostać osoba fizyczna posiadająca tytuł magistra prawa uzyskany w Rzeczypospolitej Polskiej lub w Rzeczypospolitej Polskiej uznany, posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych, nie pozbawiona praw publicznych oraz nie karana za przestępstwo popełnione umyślnie.
Wyobraźmy sobie zatem stowarzyszenie doradców medycznych. Załóżmy, że jego członkiem według projektu statutu mógłby zostać każdy absolwent medycyny, albo jeszcze lepiej każdy student medycyny, zaś celem byłoby „udzielanie – w ramach działalności statutowej – pomocy, w tym pomocy medycznej” zaś środkiem działania „organizowanie punktów bezpłatnej pomocy medycznej” Czy komukolwiek, jakiemukolwiek ministrowi zdrowia bądź studentowi medycyny przyszedł taki pomysł do głowy ? Czy jakikolwiek sąd rejestrowy zarejestrowałby takie stowarzyszenie ? A przecież łatwo sobie wyobrazić politycznie nośne hasła: koniec z hermetyzmem środowiska lekarskiego, otworzyć dostęp do zawodu lekarza; i postulaty: doradcy medyczni powinni mieć prawo do wystawiania recept (!); a za jakiś czas postulat, że powinni w punktach doradztwa medycznego mieć prawo do wykonywania zabiegów chirurgicznych, co postulowaliby pod hasłem dyskryminowania doradców przez lekarzy-chirurgów… Itd. itp.
Otóż Stowarzyszenie Doradców Prawnych (czyli profesji, która nie istnieje), dąży do tzw. „otwarcia zawodów prawniczych” – nie jest to prawda. W istocie dąży do utworzenia trzeciej na rynku (po adwokaturze i radcach prawnych) korporacji zawodowej prawników, świadczących odpłatną pomoc prawną. I w tym aspekcie działalność Stowarzyszenia Doradców Prawnych jest szkodliwa. Bowiem w imię pozyskania uprawnień z pola widzenia umyka konieczność zreformowania obsługi prawnej rozumianej jako element systemu organów ochrony prawnej obywatela.
Reforma powinna dążyć do likwidacji zbędnych korporacji poprzez unifikację zawodu adwokata i radcy prawnego ! Po unifikacji powstałoby miejsce dla nowego zawodu jakim mogliby stać się doradcy prawni. Z jednym wszak zastrzeżeniem: aby nowy zawód mógł zaistnieć, oby można było go osiągnąć i wykonywać bez koniecznej w adwokaturze aplikacji, musi on się w sposób istotny różnić od zawodu adwokata. Różnica nie może polegać li tylko na mniejszych rygorach dostępu do zawodu doradcy prawnego przy identyczności uprawnień. Otóż sens mówienia o nowym zawodzie doradcy prawnego jest wówczas tylko, jeśli sala sądowa będzie miejscem, do którego – pośród zawodów świadczących obsługę prawną – dostęp miał będzie tylko adwokat.
Innymi słowy: doradca prawny tak ! Ale doradztwo prawne nie może dawać prawa do reprezentacji przed organami wymiaru sprawiedliwości. Nad szczegółami należy oczywiście popracować. Dla przykładu można rozważyć aby pięcioletnia praktyka w zawodzie doradcy automatycznie dawała uprawnienia do odbycia aplikacji adwokackiej, która ulegałaby skróceniu do jednego roku (to tylko hasło do dyskusji).
P.S. – Przedstawicielom SDP, czyli stowarzyszenia osób których jeszcze nie ma, pragnę wyjaśnić, że nie wykonuję już zawodu adwokata, bo po 30 latach mnie to zmierziło a kondycja polskiego sądownictwa – w moim odczuciu – sprawia, że wykonywanie zawodu adwokata stało się bezsensowne; zatem tekst powyższy nie jest podyktowany moją obawą przed konkurencją ale troską o system wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Doczytaj orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące de facto również zawodu doradcy prawnego, a dopiero później krytykuj postanowienie sądu rejestracyjnego…..no, po prostu ręce opadają….
Autor artykułu, Pan Jerzy Marcin Majewski, pisząc o magistrach prawa – członkach SDP, porównuje ich, nierzetelnie argumentując, ze studentami medycyny, aby czytelników wprowadzic w błąd. Jeśli chce pisac artykuł o lekarzach, niech to czyni na blogach lekarskich.
Faktem jest, o czym byc może autor nie wie, że np. w Hiszpanii absolwent faktultetu prawa hiszpańskiego uniwersytetu bez żadnych ograniczeń może całkiem legalnie udzielac porad prawnych, bądź to na własny rachunek, bądź to na rachunek przedsiębiorstwa lub urzędu w którym jest zatrudniony. Poza tym bez żadnego obowiązku odbywania zbędnych aplikacji może, gdy tylko zechce, wpisac się do korporacji adwokackiej i wykonywac zawód adwokata. Nikt tam się z tego powodu nie oburzał ani nie ucierpiał. Jedynie w Polsce autor artykułu widzi urojone przeszkody w naśladowaniu systemu innego państwa Unii Europejskiej – Hiszpanii – od dawna dobrze funkcjonującego, czy ta za czasów Francisco Franco czy obecnie.
Krytyka autora artykułu dotycząca SDP jest niezasadna, błędna, broniąca jedynie średniowieczny system cechów zawodowych, closed shops. Cieszę się, że znaleźli się w Polsce prawnicy z SDP, ktorzy chcą ten system w ramach urynkowienia gospodarki zgodnie z art. 20 konstytucji zmienic. Mam nadzieję, że im to się powiedzie.
@TvKB – jako autor artykułu, czyl MacLawye® (Istotnie Jerzy Marcin Majewski adwokat), pozwalam sobie zauważyć, że porównanie do studentów bądź absolwentów medycyny miało wymiar jedynie wskazania na niedostateczność kwalifikacji. Równie dobrze można by porównać żądanie członków SDP, przyznania pełnych uprawnień budowlanych wszystkim absolwentom politechniki; nie jest to prównanie członków SDP ze studentami medycyny bo byłoby to uwłaczające dla tych ostatnich.
Polskie prawo, w ramach przepisów o pełnomocnictwie, pozwala być pełnomocnikiem strony każdemu (łątwo nawiązać stosunek stałęgo zlecenia), nawet nie-prawnikowi nie mówiąc już o absolwentach prawa; poleskie przepisy o działalnośi gospodarczej pozwalają na wykonywanie działalności doradczej każdemu. A kwestia doradztwa procesowego na sali sądoweh to już tylko kwestia włąściwego sformułowania umowy i treści pełnomocnictwa. Więc o co ten krzyk ? Dlaczego członkom SDP nie wystarcza ta forma wykonywania zawodu adwokata ?
Adwokatura jako korporacja zawodowa (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) powinna być stowarzyszeniem bardzo elitarnym i zamkniętym. Tak ! Dostanie się do adwokatury powinno być marzeniem każdego prawnika.
Autor artykułu (JMM) dostał się do adwokatury pokonując iście cierniową drogę a sprawa jego przyjęcia stawała na forum plenarnym Naczelnej Rady Adwokackiej i byłą przedmiotem decyzji Ministra Sprawiedliwości. Po 20 latach wykonywania zawodu adwokata MacLawye® – w czesie kiedy członkowie SDP walczą o szersze otwarcie adwokatury – wystapił z adwokatury i zaprzestał wykonywania zawodu adwokata, nieźle sobie radząc jako pranwnik A decyzja MacLawye®’a byłą uzasadniona m.in. tym, że adwokatura już stała się zbyt egalitarna i utraciła swoje znaczenie; utraciłą też możliwość pełnienia społecznych funkcji, które były jej tradycyjnie przypisane a które są przyczyną takiego „pędu” młodych prawników do tej korporacji. A zatem młodzi Koledzy z SDP otwórzcie jeszcze szerzej drzwi do adwokatury i nieograniczonego dostępu do wykonywania zawodu. Nie tylko zlikwidujecie do końca Adwokaturę; ale jeszcze utracicie marzenia… powodzenia 🙂 JMM – MacLawye®
W społecznej gospodarce rynkowej, która zgodnie z zapisem w art. 20 konstytucji jest obowiązującym systemen gospodarczym w Polsce, a gdyby ten zwrot dobrze z niemieckiego przetłumaczono, nazywałaby się socjalną gospodarką rynkową (soziale Marktwirtschaft), systemową zasadą jest stała walka państwa z wszelkimi monopolami.
Zarówno w skali Unii Europejskiej, jak i w każdym państwie członkowskim istnieje specjalny urząd antymonopolowy, którego zadaniem jest na terytorium danego kraju, czy w skali europejskiej zwalczac monopole.
Powstaje pytanie, czy korporację adwokacką, czy radcowską możnaby także do takich monopoli zaliczyc, jeśli skutecznie blokują magistrom prawa dostępu do wykonywania na poziomie uniwersyteckim wyuczonego zawodu prawnika???
Jak wskazałem w poprzednim komentarzu do artykułu Pana Jerzego Marcina Majewskiego, dziwi mnie, dlaczego Pan JMM z góry zakłada, że członków SDP cechuje niedostatecznośc kwalifikacji, a adwokatom i radcom prawnym takich zarzutów nie stawia, choc wiekszośc z nich jest również magistrami prawa, a tylko małe wyjątki dysponują stopniem naukowym doktora czy profesora.
Wskazałem przykład Hiszpanii, na który autor nie odpowiedział, bo brak mu sensownych argumentów. Używa więc chwytów retorycznych, porównując członków SDP z zawodowym tytułem magistra prawa ze studentami medycyny, czy absolwentami politechniki etc. twierdząc, że dla tych ostatnich nawet takie porównanie z członkami SDP byłoby uwłaczające.
Pan JMM twierdzi dalej, że ” Adwokatura jako korporacja zawodowa (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) powinna być stowarzyszeniem bardzo elitarnym i zamkniętym”.
Nie podzielam jego opinii, bo znam członków SDP, którzy są doktorami nauk prawnych, inny członek SDP ukończył studia prawa niemieckiego, prawa polskiego i przygotowuje się do pracy doktorskiej z prawa hiszpańskiego, naturalnie po uprzedniej homologacji jego dyplomu i zdaniu egzaminu z prawa hiszpańskiego na licenciado en derecho español. Nota bene, jest on też ekonomistą i tłumaczem przysięgłym władajac 6 europejskimi językami.
Podałem przyklady, które osobiście znam, aby wykazac, że Pański schemat o członkach SDP mija się z rzeczywistością, jest nadmiernie tendencyjny po to, aby w obronie interesów własnych czy korporacji, którą autor reprezentuje, jak najdłużej utrzymac monopol wykonywania zawodu, niedopuszczając do niego konkurencji, wbrew konstytucyjnej zasadzie ustrojowej o społecznej gospodarce rynkowej, wyrażonej w art. 20 konstytucji RP.
@TvKB – Otóż: adwokat to nie tylko zawód. Adwokat to sposób myślenia. Dlatego adwokatura powinna być środowiskiem zamkniętym i elitarnym. Niestety już nie jest. Wbrew pozorom jest mocno otwarta. Moim zdaniem za mocno. Nie jest prawdą, że zamknięcie (całkowite zamknięcie jest mitem) dostępu do Adwokatury to uniemożliwianie wykonywania zawodu prawnika. Można wykonywać zawód prawnika w wielu formach nie będąc adwokatem Nawet nie mając wykształcenia prawniczego można wykonywać 95^ czynności zastrzeżonych dla adwokatów i radców prawnych i 94% zastrzeżonych dla adwokatów (jedyne ograniczenie to wykonywanie obrony w sprawach karnych). Dla tych którzy mają pasję i powołanie (tak powołanie włąśnie) do bycia obrońcami w sprawach karnych dojście do Adwokatury choć trudne (nie tak jak kiedyś czego przykłem niżej podpisany JMM) jest możliwe.
Dalsza dyskusja z TvKB zostaje przeniesiona na http://maclawyer.pl do działu [Feleton].
Im Monopol (Oligopol)lebt man wohl, to nie tylko się rymuje, ale trafnie odzwierciedla sytuację na rynku prawnym w RP. W monopolu (oligopolu)dobrze się żyje, to miał Pan Jerzy Marcin Majewski, autor artykułu, na myśli pisząc w rispoście, że „adwokatura powinna być środowiskiem zamkniętym i elitarnym”. Nie podjął się odpowiedziec na zarzut konfliktu obecnej sytuacji na rynku obsługi prawnej z konstytucyjną zasadą ustrojową społecznej gospodarki rynkowej z obowiązkiem walki z monopolami, wyrażonej w art. 20 konstytucji.
Art. 17.2 konstytucji jasno stwierdza, że „Samorządy nie mogą naruszac wolności wykonywania zawodu ani ograniczac wolności podejmowania działalności gospodarczej”.
Art.65.1 konstytucji zapewnia każdemu wolnośc wyboru i wykonywania zawodu. Magister prawa jest tytułem zawodowym, który powinien, jak w niektórych państwach Unii Europejskiej, upoważniac do wykonywania zawodu obsługi prawnej bez przymusu zrzeszania się w korporacji adwokackiej czy radcowskiej. Inaczej możnaby zapytac, czy państwo nie jest tu stronnicze, wbrew art. 1 konstytucji, który twierdzi, że RP jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, a nie tylko tych uprzywilejowanych.
Jeśli 2 korporacje prawnicze korzystają z uprzywilejowania, a wolnym (niezrzeszonym magistrom prawa tych samych uprawnień w świetle obowiązującego prawa się odmawia, to nasuwają się poważne wątpliwości co do neutralności państwa i równego traktowania obywateli przez władze publiczne, zgodnie z art. 32 konstytucji.
Art. 31.3 konstytucji dopuszcza ograniczenia ustawowe tylko wtedy, gdy są one konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszac istoty wolności i praw.
O uprzywilejowaniu 2 samorządów (korporacji) nie ma tu ani słowa.
Wolnośc wyboru i wykonywania zawodu jest prawem człowieka uniwersalnie obowiązującym, nie nadanym, ale gwarantowanym przez państwo z uwagi na fakt, że wykonywanie zawodu (na poziomie uniwersyteckim wyuczonego, w którym wedle przez państwo nadanego tytułu magistra jest się mistrzem ( bo magister czy master to nic innego jak mistrz w swoim zawodzie) jest nie tylko źródłem utrzymania, posiada ono też inne ważne dla społeczeństwa funkcje, szczególnie w demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Blokowanie projektów inicjatyw ustawodawczych SDP przez przedstawicieli w.w. korporacji leży z natury rzeczy w ich partykularnym interesie, który nie jest identyczny z interesem społeczeństwa, czy państwa, które przepisami konstytucji same się zobowiązało do jej przestrzegania, zgodnie z art. 8 konstytucji.
Argumenty korporacyjne o rzekomym wysokim poziomie wiedzy prawnej osób świadczących usługi prawne byłyby wówczas przekonywujące, gdyby bez wyjątków dotyczyły wszystkich osób, też tych już w zawodach prawnych pracujących adwokatów i radców prawnych, a ten poziom okresowo byłby sprawdzany przez państwo, tak jak ono sprawdza co kilka lat obowiązkowo poziom techniczny pojazdów mechanicznych, aby mogły jeździc w ruchu drogowym.
Gwarancje wysokiej jakości są niepodzielne, albo sprawdzamy wszystkich co kilka lat, albo nikogo. Wówczas dyplom magistra prawa uprawniałby wszystkich, co go osiągneli, do wykonywania wyuczonego zawodu bez uprzywilejowania jednych i dyskryminacji drugich.
Zdecydowana większośc członów SDP wcale nie marzy by zostac adwokatem czy radcą prawnym. Chcą jedynie miec swobodny dostęp do zawodu obsługi prawnej bez przymusu zrzeszania się w korporacji adwokackiej czy radcowskiej, korzystając z tych samych uprawnień ustawowych co adwokaci czy radcowie prawni.
Niczym nieuzasadnione blokowanie ich wolnego dostępu do zawodu magistra prawa, jest nie tylko makro-ekonomicznym błędem na ogromną skalę, przynoszącym poważne straty ekonomiczne im samym, społeczeństwu i państwu, ale może naruszac ich godnośc człowieka, bo prawo do swobodnego wyboru i wykonywania wuyczonego zawodu, prawo do pracy w nim, jest uniwersalnym prawem człowieka, gwarantowanym a nie nadanym przez państwo.
Pozbycie się konkurencji przy wykorzystaniu administracyjnych przepisów, zniwecza inwestycje państwa w wykształcenie tych rzesz wysoko wykształconych magistrów prawa, negatywnie wpływając na poziom i ceny usług tych uprzywilejowanych magistrów prawa z korporacyjnym tytułem adwokata czy radcy prawnego.
Jeśli aktualne prawo dopuszcza adwokatów z innych krajów Unii Europejskiej do swobodnego wykonywania zawodu adwokata i radcy, łącznie z ich wpisem do danych korporacji w RP, choc oni nawet i polskiego języka nie znają, nie mówiąc o polskim prawie, a z drugiej strony stawia administracyjne przeszkody w dostępie do swobodnego wykonywania zawodu świetnie na polskich uniwersytetach przygotowanym magistrom prawa, to ten absurd w argumentacji korporacyjnej o ochronie wysokiego poziomu wiedzy zawodowej sam się do absurdu demaskuje.
Wystarczy zajrzec na strony internetowe SDP, aby zapoznac się z ich propozycjami inicjatyw ustawodawczych, szczególnie tej najnowszej, ale to nikogo w egzekutywie, dysponującej prawem inicjatywy ustawodawczej, czy w legislatywie interesuje. Czy są oni imunni na straty ekonomiczne, które w ten sposób państwu i społeczeństu powstają?
Jak należy rozumiec ich przysięgi w sejmie przed objęciem urzędów i liczne deklaracje poza nim o ułatwieniu dostępu do zawodu magistrom prawa?
Czy naprawdę im na tym zależy, aby ci magistrowie prawa emigrowali i w innych krajach UE tamtejszy PKB wypracowywali, bo wówczas partykularne interesy korporacyjne będą najlepiej chronione?
Dalsza dyskusja wyłącznie na http://maclawyer.pl
Adres wpisu: http://maclawyer.pl/trzecia-korporacja-prawnicza-na-rynku-obslugi-prawnej.html
Zgadzam się w 100% z autorem tekstu
Odpowiedź do komentatora por kryptonimen „magister prawa”
Nie zamierzam cię przekonywać, możesz się zgadzać z autorem tekstu, bo każdemu wolno mieć swoją opinię na ten temat. Mimo wszystko podtrzymuję, że autor artykułu Pan adwokat JJM nie ma racji, na co przytoczę kilka dalszych argumentów.
Plan Bologna powszechnie stosowany w państwach UE od 2010r., zgodnie z dyrektywą WE 2005/36 z 07.09.2005 o uznawaniu dyplomów szkół wyższych na obszarze UE, przewiduje minimum 3 letnią naukę zawodu akademickiego. W Polsce otrzymuje się dyplom licencjacki, w Niemczech, Austrii, Anglii, tzw. Bacherol dyplom, w Hiszpanii, Portugalii dyplom Graduado, etc.
W tym kontekście wydaje mi się zrozumiałe, gdy od 2012r w Hiszpanii wprowadzi się aplikację na zawód adwokata, trwającą 1 rok, którą organizować będą uniwersytety państwowe lub korporacje adwokackie, o ile ich programmy nauki zawodu zostaną zatwierdzone (homologowane) przez 2 ministerstwa: sprawiedliwości i edukacji.
Wówczas będzie można wpisać się tam na listę adwokacką po łacznie 4 do 5 lat nauki.
Do 2012r w Hiszpanii nie ma tam żadnego obowiązku prawnego odbycia aplikacji, aby po ukończeniu 5 letnich studiów prawa móc wykonywać zawód adwokata. A zatem 5 lat nauki zawodu to maximum.
Podobnie jest też w Portugalii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Danii, Estonii etc. Tam ukończywszy 5 letnie studia prawa bez żadnych aplikacji można wykonywać zawód adwokata.
W Niemczech i Austrii, gdzie studia prawnicze będą planem Bologna skrócone z 4 do 3 lat, jest tam 2 letnia aplikacja adwokacka tzw. referendariat jeszcze zrozumiana.
Lącznie będzie się tam adwokatem po 5 latach, obecnie po 6.
Gdy ktoś studiuje 2 lata dłużej, po otrzymaniu dyplomu Bacherol na uniwersytecie, uzyskuje Master dyplom, odpowiednik polskiego magistra prawa.
Master czy magister to mistrz w tym zawodzie,bądź nauczyciel zawodu, któremu nie jest już konieczna aplikacja w kancelariach adwokatów, konkurentów w zawodzie, bo wiedzę potrzebną do wykonywania zawodu magister prawa zdobył na uniwersytecie, gdzie studia prawa trwały 5 lat. Przedłużanie ich o dodatkowe 3 lata aplikacji, egzaminy aplikacyjne wstępne i końcowe, arbitralne decyzje czy zechcą wpisać na listę adwokacką czy nie, to nic innego, jak ochrona kartelu adwokackiego przed konkurencją, a choć kartele są UE zakazane, stanowi to obejście prawa.
Innym przywilejem, który sobie kartele adwokackie zagwarantowały,jest wolny dostęp do zawodu adwokata w każdym kraju członkowskim UE, nawet bez znajomości języka, prawa tego kraju członkowskiego etc., powołując się na swobodę świadczenia usług na obszarze UE. Mogą to robić pod tytyłem zawodowym uzyskanym w swoim kraju pochodzenia. A zatem np. hiszpański adwokat po 5 latach studiów uniwersyteckich, bez żadnej aplikacji, bo jej w Hiszpanii jeszcze nie ma, może bez żadnego problemu
wpisać się na listę adwokatów w Polsce i świadczyć tam usługi prawne i odwrotnie.
Kto jest zatem lepiej do zawodu adwokata w Polsce przgotowany, czy polski magister prawa po 5 letnich studiach, czy zagraniczny adwokat z innego państwa UE, nie znający ani polskiego prawa, ani nawet języka? Teraz wmawianie polskim magistrom prawa, że nie mają wystarczającej wiedzy, aby mogli w Polsce wykonywać zawód adwokata, jest hypokryzją, podczas gdy innych adwokatów z UE w Polsce na listy adwokackie automatycznie wpisują. Na tym przykładzie pada ta obłudna argumentacja, i kto jej nie widzi, to jest albo krótkowzroczny, albo jej widzieć nie chce.
Oczywiście moderuję tę dyskusję i OK – ale czy nie moglibyście Panowie prowadzić jej na http://maclawyer.pl 🙂
Wlaśnie chodzi o uprawnienia do reprezentowania przed sądem. Bez tego można spokojnie funkcjonować w aspekcie pozostałej obsługi prawnej w oparciu o ustawę o swobodzie dzialalności gospodarczej i być doradcą prawnym. Dodam, że nie jestem mechanikiem ani piekarzem (bez urazy do nich) tylko mgr prawa i wykonuję swój zawód, na co mi pozwala Konstytucja. Ja tak legalnie funkcjonuje od 2005 r. Tylko że paranie się taką drobnicą jak porady, pisanie pozwów itd. to się tylko dopłaca do interesu. Taka jest prawda – panie i panowie. A za reprezentację procesową są odpowiednie stawki. I dodam, że tak naprawdę nie różniły by się one drastycznie od stawek adwokackich, gdyby je , te sprawy prowadzili doradcy – tak jest ekonomia i zdrowy rozsądek prowadzenia dzialalności gospodarczej. Wiem coś o tym, bo tluke się z tym biznesem kilka lat. Do SDP nie należę, bo i po co ?. Placić kolejne frajerskie skladki ?.Pozdrawiam wszystkich