Dzisiaj ustawowo potwierdzono delegalizację Internetu w Polsce

[Czytaj na VaGla – w ciągu 24 godzin ten tekst przeczytało (odwiedziło stronę) 44.000 Internautów]

Nowe brzmienie art. 269b § 1 KK, który dla potrzeby tego wstępu (skrócono) do następującej postaci: “Kto (…) udostępnia innym (…) dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3

Każdy link jest udostępnieniem danych umożliwiających dostęp do informacji – a zatem piszący te słowa poprzez zamieszczenie linku na swojej stronie narusza normę zawartą w przepisie art. 296b § 1 KK.

Piotr VaGla Waglowski: Podejrzewam, że niewielu czytelników zdaje sobie sprawę z konsekwencji niemego godzenia się na to, by tego typu fuszerki legislacyjne istniały w naszym porządku prawnym. A jest ich więcej. I – w przeciwieństwie do części komentatorów – nie uważam tego za przemyślaną akcję w stylu “wprowadzimy furtkę, by w przyszłości można było skazać dowolną osobę, która będzie niewygodna”. Z moich obserwacji procesu legislacyjnego wynika, że posłowie nie mają czasu na to, by się zastanawiać nad konsekwencjami przyjmowania takiego lub innego brzmienia przepisu. Większość z nich nawet nie wie, czego dotyczy ustawa, nad którą w danej chwili “pracują”. Głosują tak, jak ustali to ich kolega z klubu parlamentarnego, który został oddelegowany do pracy nad tą czy inną ustawą (a i tak czasem się mylą; por. Jeden był przeciw, ale przez pomyłkę). W wielu przypadkach poseł taki nie rozumie materii, której dotyczy regulacja i musi opierać się na intuicji. Nie wystarczy tu wskazać winnych w osobach np. Biura Legislacyjnego Sejmu, bo urzędnicy Biura Legislacyjnego nie są od tego, by dokonywać wyborów politycznych: widać posłowie chcieli uzyskać taki efekt, skoro nikt się nie dopytywał o konsekwencje takiego lub innego brzmienia proponowanego ustępu lub paragrafu. W tym konkretnym przypadku zarzut można postawić ekspertom, którzy w 2004 roku przygotowywali opinie do ówczesnego projektu. Nie dostrzegli oni, że karą pozbawienia wolności zagrożone jest generowanie haseł dostępu, albo udostępnianie linków, niezależnie od tego czy służy to działaniom “legalnym”, czy nie (cokolwiek znaczy w tym przypadku “legalność”; a swoją drogą – naprawdę trudno zrobić, by przepis dotyczący “obiegu informacji” był rzeczywiście precyzyjny). Eksperci po prostu uznali, że jest zgodny z Konwencją Rady Europy o Cyberprzestępczości, chociaż ewidentnie propozycja odbiega od sensu normatywnego zaproponowanego w tekście tej Konwencji.