Kołduny
Składniki: Mniej więcej tyle samo wołowiny i baraniny. Łój barani i szpik wołowy (razem tyle co wołowiny). Jedna dymka i trzy ząbki czosnku. Sól do smaku, pieprzu sporo, majeranku dużo.
Baraninę, łój i szpik mielimy maszynką ale wołowinę siekamy. Wyrabiamy jednolitą masę doprawiając solą, pieprzem i majerankiem. Z masy mięsnej formujemy zgrabne kulki wielkości dużego orzecha laskowego.
Ciasto: Mąkę zalewamy szklanką wrzątku. (Do mąki możemy dodać trochę kurkumy, bo nie używamy jajka i w ten sposób „oszukamy” ciasto, które stanie się żółciutkie). Wyrabiamy najpierw drewnianą łyżką, potem ręcznie a na koniec ubijamy wałkiem co najmniej pół godziny. Dajemy ciastu odpocząć też pół godziny w chłodzie.
Ciasto cieniutko rozwałkowujemy. Wykrawamy kieliszkiem kółeczka. Na środek każdego kładziemy kulkę farszu. Teraz lepimy kołduny „naciągając” ciasto na farsz – (do tej czynności warto zaangażować podkuchenną, bo mimo wieloletniej praktyki, wciąż nam wychodzą jakieś takie niezgrabne) 🙂
Gotujemy partiami na wydaniu w rosole 4 minuty od wypłynięcia. Podajemy gościom dyskretnie instruując, że kołdunów nie je się widelcem tylko łyżką wkładając do ust całego kołduna.
Podajemy w rosole ale można i w barszczu. Rosołu tyle aby jedynie przykrył kołduny; bo to przecież kołduny w rosole a nie rosół z kołdunami 🙂
UWAGA: w Poznaniu wszystkie składniki (łój, szpik) dostaniemy u spec-rzeźnika na Jeżycach przy ul. Poznańskiej 21.
(jmm)
SMACZNEGO