Nie wolno nam adwokatom, nie dostrzegać absolutnej konieczności natychmiastowych zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości. Władza sądownicza jest jednym z trzech filarów demokracji. Jeśli zatem w funkcjonowaniu tej władzy następują nieprawidłowości grożące jej całkowitym bezwładem, jest to zagrożenie dla demokracji i ustrojowych podstaw bytu państwa prawa. (…)
Najpoważniejszą ułomnością polskiego wymiaru sprawiedliwości jest obniżenie się poziomu orzecznictwa sądowego i związany z tym brak społecznego poczucia pewności prawa i sprawiedliwości. Te niekorzystne zjawiska wynikają z braku woli politycznej, by wzmocnić władzę sądowniczą, i z błędnej polityki wobec całego wymiaru sprawiedliwości.
To nie sędziowie są winni, że obniża się ich autorytet. Nie podważają go adwokaci czy prokuratorzy rozumiejący trud orzekania i wydawania wyroków. Autorytet sądów i sędziów upada z winy polityków, którzy nie są zainteresowani silnym wymiarem sprawiedliwości.
Politycy sprawujący władzę ustawodawczą, nowelizując przepisy kształtujące polski system organów ochrony prawnej, dokonywali zmian prawa w sposób wybiórczy, bez wizji reformy całego systemu i wzajemnych powiązań między sądami, prokuraturą, adwokaturą, notariatem, systemem doradztwa prawnego i arbitrażem.
Taka polityka prowadziła wyłącznie do antagonizowania środowisk prawniczych, które powinny realizować władzę sądowniczą. Konstytucja stanowi, że wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej należy do sądów. Ta prawnicza definicja pomija udział, jaki mają w nim adwokaci i prokuratorzy. Utożsamianie wymiaru sprawiedliwości wyłącznie z sądownictwem, a władzy sądowniczej wyłącznie z sądami w konsekwencji prowadzi do dezintegracji środowisk prawniczych oraz legitymuje ustawodawcę do wyrażania swoistego braku zaufania do adwokatów i w pewnym stopniu także do prokuratorów. <<>>
Te słowa napisałem w 1998 r.
Jerzy Marcin Majewski