Policzki wołowe

Policzki wołowe

Adwokatura od kuchni poleca delikatność i smak w jednej postaci. Niezwykłość tego dania uraczy każdego, tak to jest z tymi policzkami królującymi już na stołach.

Policzki wołowe na dzień wcześniej (może być i wieczorem) oczyszczamy i osuszamy; pozostawiamy w szklanej misie polane octem balsamicznym. Do tego 2 ząbki czosnku , śliwki suszone i imbir.

W dniu następnym lekko możemy je oprószyć mąką choć tutaj obyło się bez niej i spokojnie smażymy je na dobrym oleju z masłem. Smażymy z każdej strony na złoty kolor.

W dobrej głębokiej żeliwnej patelni lub solidnym garnku, na oleju z masłem, lekko podsmażamy marchew w talarkach , dodajemy pokrojone łodygi selera naciowego i niedużo pokrojonego pora, liście laurowe i ziele angielskie.

Czas na ułożenie w tym wszystkim naszych policzków. Zalewamy wodą (tak aby były tylko przykryte)  i dusimy pod przykryciem i pod pełną kontrolą stale uzupełniając poziom wody. Po trzech godzinach mędrki i udręki (chyba że mamy co obierać) wyjmujemy policzki gdzieś na bok, a pozostałość dobrze mieliny na konsystencję solidnego sosu. Policzki powracają i lekko z umiarem podgrzewamy.

Gotowe już krzyczymy,…

Talerze w ruch, wymarsz na stół. Do tego ziemniaczki, surówka z kapusty kiszonej , kieliszek czerwonego Borghetto Chianti DOCG i co nam trzeba ….

„Oprócz błękitnego nieba

Nic mi więcej nie potrzeba”

Koleżankom i Kolegom radosnego biesiadowania , czasami był policzek na sali sądowej, ale my dzisiaj o czymś innym bo o naszej kuchni z tak naprawdę dobrocią na naszych stołach, smacznego.

Marek Morawski

 

Adwokatura od Kuchni na fb