Dzisiaj w ramach Dygresji smakosza, przygotowuję Obiad rodzinny.
Zamiast wiele się zastanawiać, postanowiłem skorzystać z już publikowanych na portalu MacLawye® przepisów, własnych i Pana Mecenasa Marka Morawskiego.
Otóż skomponowanie obiadu, dobranie potraw tak, aby składały się na niepowtarzalną całość i zaspokajały gusta gości nie jest sprawą prostą.
Sałatka nicejska jest odpowiednia zawsze (a z faszerowanym jajkiem nabiera nowego wymiaru).
Bakłażany Les Marais są nieodłączną przystawką wydawanych przeze mnie i Alinę obiadów.
Z drugim daniem jest zawsze kłopot. Tu rodzinne gusta są podzielone. Ja byłbym za kaczuszką, Alina za sandaczem. Ryb nie jada Kacper. No ale steki lubią wszyscy a Filip zwłaszcza; zaś Pan Mecenas swój przepis na steka zatytułował „Stek ponad wszystko”. Zatem stek.
Stek wypadałoby podać z frytkami ale jakoś nikt w rodzinie za nimi nie przepada; za to furorę robią ziemniaki Haselback. Na koniec „słodkie” jak mawiają w Poznaniu.
A do wszystkiego jeszcze dobra atmosfera 🙂
(kliknij w obrazek aby otworzyć przepis)
Nie ma nic milszego, niech, kto chce mi wierzy,
Niż rodzinny obiad w sielskiej atmosferze,
Obrus świeży leży, starsi znad talerzy do młodzieży
Szczerze szczerzą się
Wujek Leon z punktu ku kuzynkom czterem,
Z odpowiednim żartem zmierza, czy duserem,
Dziadzio je z orderem, kuzyn z profelerem,
Ciocia tartym serem sypie w krąg
Tak co dnia obiad trwa, wdzięków moc w sobie ma
Obserwować można choćby z przyjemnością
Jak się wujek Leon zawsze dławi ością,
Czyni to z godnością, rzeczy znajomością,
Wuj z natury powściągliwy jest
A ciotunia w każde danie wciąż sypie ser,
tarty ser, żółty ser,
Bo pasuje do wszystkiego tarty ser,
Czasami kuzyn co ma profeler,
Twierdzi, że to jest nie fair
A dziadunio tak zabawnie gryźć umie wąs,
prawy wąs, prawy wąs
Bo przeszkadza mu w konsumpcji, prawy wąs
Kuzynki mają przez to oczopląs,
Nie chcąc sosów tknąć ni miąs,
Bo jak się na dziadzia zapatrzą to przepraszam
Ciocia chciała kiedyś skonać na anewryzm
Bo dziadziowi nagle order wpadł w ordewry
I na pół go przegryzł podśpiewując:
„Everybody love somebody – smaczne to!”
Tak to w atmosferze sielskiej i intymnej
Zwykł przebiegać zwykle obiad nasz rodzinny,
Wuj się dławił siny, kuzyn robił miny,
I ciociny tarty ser mdlił nas
Mdliłby tak do dziś dnia, gdyby nie sprawa ta
Że raz dano zraz, czy bitki zdobne w nitki,
A do zrazu zrazu chrzan, a potem grzybki,
No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki,
Nazbyt szybki dał obiadkom kres