Życie wieczne – najokrutniejsza kara dla człowieka

Życie wieczne – najokrutniejsza kara dla człowieka

Nie wierzę w życie wieczne, a nawet uważam, że to, iż życia wiecznego nie ma, jest dla nas zbawienne – mówi prof. dr hab. Ireneusz Ziemiński z Instytutu Filozofii i Kognitywistyki Uniwersytetu Szczecińskiego, laureat Nagrody im. ks. Józefa Tischnera.

Agata Szczygielska-Jakubowska: Wszyscy chcielibyśmy żyć wiecznie, mamy nadzieję na nieśmiertelność, największe religie świata, systemy filozoficzne, mity założycielskie cywilizacji konstruowane są w oparciu o obietnice życia po śmierci i wyobrażenia, jak ono może wyglądać… Dlaczego zatem życie wieczne jednak nie jest dla nas dobre?

Prof. Ireneusz Ziemiński: – Z prostego powodu: jeśli życie miałoby być wieczne, musiałoby być również wiecznym cierpieniem. Gdyby bowiem po śmierci miała nas czekać jakaś forma nieba, zbawienia, obcowania z Bogiem czy świętymi, to musielibyśmy pamiętać nasze doświadczenia z życia na ziemi. A tu tak wielu ludzi spotyka zło, cierpienie, okropności, których wspomnienie musiałoby być nie do zniesienia. Dlatego uważam, że życie wieczne wcale nie byłoby czymś dobrym, lecz nieustannym przeżywaniem naszych dramatycznych cierpień z przeszłości. Gdy pomyślimy, co może czuć matka, która traci dziecko, albo ktoś, komu zamordowano rodzinę, jaką traumę nosi w sobie osoba zgwałcona, skrzywdzone dziecko, to trudno uwierzyć w odkupienie ich cierpień. Gdyby zatem ich doświadczenia miały być pamiętane w jakimś niebie lub raju, to ich los byłby w istocie piekłem.

Mamy nadzieję, że po śmierci będzie lepiej, że znajdziemy jakieś wybawienie, ulgę…

– Nie widzę możliwości odkupienia zła, dlatego boleśnie odczuwam, gdy ktoś umiera w cierpieniu albo gdy czyjeś życie usłane jest straszliwymi doświadczeniami czy jeśli kończy się przedwcześnie, tragicznie, na wojnie lub wskutek okrucieństwa czy głodu. A przecież są miliony osób, które na ziemi nie zaznały żadnej radości, giną bezimiennie, jak choćby w Jemenie, Afganistanie, w Ukrainie czy w wielu innych miejscach na świecie. Ten ogrom nieszczęść wydaje mi się niemożliwy do odkupienia. W jaki sposób można zadośćuczynić małemu dziecku, które całe życie borykało się z głodem i przemocą, okrucieństwem? Nie mogę sobie tego wyobrazić.

Ale w wielu mitach przewija się motyw raju, nagrody dla tych, którzy cierpliwie znoszą ziemskie cierpienia…

– W gruncie rzeczy można byłoby dojść do wniosku, że mit nieba został wymyślony przez tych, którzy zabijają i krzywdzą, aby usprawiedliwić własne zbrodnie. Oprawca uspokaja swoje sumienie tym, że zabijając nie czyni ofierze wielkiego zła, skoro zostanie jej ono wynagrodzone w innym świecie. To jest jednak fatalna perspektywa, która niszczy wszelką moralność, jest rozumowaniem przeprowadzonym nie z punktu widzenia ofiar, ale z perspektywy tych, którzy powinni mieć poczucie winy za popełnione okrucieństwa, jednak nie chcą się do nich przyznać.

Przecież odbieramy takiemu człowiekowi jedynie życie doczesne, wobec czego możemy czuć się usprawiedliwieni nawet jako zbrodniarze. Inaczej mówiąc, wiara w życie pozagrobowe ułatwia zabijanie, okrucieństwo, bo sprawia, że nie myślimy o śmierci w kategoriach ostatecznych jako absolutnym i nieodwracalnym unicestwieniu.

Dlaczego tak chętnie wierzymy w to, że człowieka po śmierci czeka coś przyjemnego, raj, szczęśliwość wieczna?

 – Łatwo nam współczuć tym, których już nie ma. A dopóki ktoś jest obok nas, traktujemy go z obojętnością, przemocą, okrucieństwem, nawet bez wyrzutów sumienia. Dopiero gdy umiera, zaczynamy rozpatrywać nasze winy wobec niego. Dlatego, aby wyzbyć się poczucia winy, jakie mamy wobec innych, postulujemy istnienie nieba, raju, które miałyby osobom przez nas skrzywdzonym wynagrodzić ich cierpienia. Z tego powodu sądzę, że mit życia wiecznego, nieba, zbawienia – to opowieść zbudowana przez tych, którzy mają poczucie winy wobec zmarłych, których skrzywdzili. Z drugiej jednak strony nie mam wątpliwości, że śmierć, która pogrąża nas w wiecznej nieświadomości, oznacza kres wszelkich cierpień; dla kogoś, kto doznaje niewyobrażalnego bólu lub pogrążony jest w rozpaczy, śmierć może się jawić jako wybawienie, błogi kres wszelkich cierpień. Dlatego brak życia wiecznego uważam za zbawienny.

Gdy doświadczamy wielkich cierpień, choroby, załamania, bywa, że wyglądamy śmierci, która mogłaby nas od nieszczęścia wyzwolić…

Gazeta Wyborcza – Bydgoszcz

Rozmawiała Agata Szczygielska-Jakubowska