KE przgrała, bo:
- Nie miała (i nie ma) żadnego pozytywnego programu.
- Jest niespójna ideowo (ideologicznie);
- W sumie poza chęcią zdobycia władzy niczego nie proponuje.
- Nie ma dobrej i przekonywującej alternatywy dla PiS’owskiego socjalu.
- Nie umie (nie umiała) prowadzić kampanii wyborczej.
- Nie wyciąga wniosków z przegranej (te same błędy co PO w 2015 r.).
Do prawników: PiS „zawłaszcza” sądownictwo, wychodząc z założenia, że jak zmieni kadry na swoje to wymiar sprawiedliwości będzie lepiej funkcjonował (co jest oczywistą nieprawdą). Co w zamian proponuje PO (KE) ? Wielkie NIC z twarzą Borysa Budki.
Więc nie lamentujmy, że KE przegrała wybory do Parlamentu Europejskiego – inaczej po prostu być nie mogło. I nie będzie. Obawiam się, że PO (&concortes) nie obronią nas jesienią przed PiSowską większością konstytucyjną.
Może „Wiośnie” uda się być „języczkiem u wagi” – choć wątpię, bo przecież KE obwini „Wiosnę” o wyłamanie się ze wspólnego frontu antyPiS; jakby to miało mieć jakikolwiek wpływ na wynik PO (KE).
Złudzenia, że wyższa frekwencja zadziała jesienią na korzyść KE są tak samo zasadne, jak wczorajsze oczekiwania, że oficjalne wyniki PKW w stosunku do exitPool „spłasczą” wyniki i rozmiar klęski.