W czwartek zapadł wyrok w sprawie apelacyjnej byłego już adwokata Marka K. ze Szczecina, który ponad dekadę wcześniej został aresztowany po prowokacji dziennikarskiej — informuje „Gazeta Wyborcza”. Właśnie ta prowokacja była jednym z apelacyjnych argumentów reprezentującego Marka K. prawnika. Twierdził, że to nielegalny dowód. Sąd jednak zadecydował inaczej.
W 2013 r. do kancelarii Marka K. zapukała para z trudną sprawą spadkową.
Adwokat był znany w Szczecinie jako ten „od spraw niemożliwych”. Tym razem za kwotę 65 tys. zł zobowiązał się do sporządzenia testamentu nieżyjącej już kobiety. Kiedy dziennikarze TVN z programu „Superwizjer” mieli odebrać dokument, do biura Marka K. weszli agenci Centralnego Biura Śledczego. Zabezpieczyli akta spraw mecenasa. Dziennikarskie nagranie stało się dowodem w sprawie.
W opinii obrońcy Marka K. prowokacja dziennikarska nie powinna być dowodem w sprawie. Mecenas podczas procesu apelacyjnego przywołał przypadek posłanki Beaty Sawickiej, która padła ofiarą faktycznie nielegalnej prowokacji CBA i decyzją sądu została uniewinniona. Mimo argumentów obrońcy Sąd Apelacyjny w Szczecinie stanowczo stwierdził, że prowokacja dziennikarska może być traktowana jako dowód. W tym przypadku był to dowód wręcz kluczowy. Sędzia podkreślił, że żaden przepis nie zabrania prowokacji, w związku z czym nie jest ona nielegalna. Tym bardziej że dziennikarze nie zachęcali adwokata do popełnienia przestępstwa, to on sam miał zaproponować fałszerstwo.
Sąd nieznacznie złagodził wcześniejszy wyrok. Ostatecznie Marek K. został skazany na 5,5 roku pozbawienia wolności. Jego sekretarce Sąd Apelacyjny obniżył wyrok o pół roku — informuje „Gazeta Wyborcza”.