Marcin Karol Piechocki
I.
Biurko i maszyna Dziadka
Nawiązując do minionego dnia Dziadka chciałbym wspomnieć mojego kochanego Dziadka Karola Piechockiego, tak, tak noszę jego imię. To on był tą istotną osobą, która położyła podwaliny tym kim jestem dzisiaj. Bardzo elegancki facet, pracowity i z zasadami, człowiek przedwojennej klasy, aż ludzie oglądali się za nim na ulicy. To z Nim jako jego ulubiony wnuk spędzałem tyle czasu w swoim dzieciństwie. Urodził się w 1918 roku w Warszawie i też był prawnikiem, biorąc czynny udział w obronie suwerenności Polski podczas II wojny światowej. Jego rodzina jak i on sam byli bardzo doświadczona przez ten czas. To on czytał i nagrywał ze mną bajki (nagrania mam do dzisiaj), razem śpiewaliśmy różne piosenki, nie tylko te wojskowe ?.
Jako kilkulatek zacząłem buszować w jego prawniczej bibliotece, szukając książek z obrazkami pośród rok za rokiem oprawionych u introligatora Dziennikach Ustaw, kodeksach i komentarzach. Znalazłem w końcu jedną książkę – tą do medycyny sądowej ? jak i przedwojenną encyklopedię z pięknymi rysunkami.
Do dziś pamiętam Dziadka, który cały czas siedział przy przedwojennym biurku pisząc na maszynie i ostrząc ołówki w sprzęcie, której jakości i trwałości można dzisiaj pozazdrościć. Jako mały dzieciak lubiłem się chować pod tym biurkiem. Niestety Dziadek nie dożył rozpoczęcia przeze mnie studiów prawniczych, zmarł jak byłem w pierwszej klasie liceum.
Ale już po czasie to piękne biurko odrestaurowałem, przewiozłem je przez pół Polski do Warszawy i stoi do dziś w ważnym miejscu w moim mieszkaniu. Dziś mój Olek lubi się chować pod nie jak bawimy się w chowanego. Pokazuję Mu też jak dawniej pisało się na maszynie… I niech ktoś mi powie, jak to jest, że historia może tak pięknie zatoczyć koło ….
II.
Moja pierwsza podarta i napisana książka
Kontynuując moją historię będąc zżytym z Dziadkiem prawnikiem, często buszowałem po jego bibliotece. Do dzisiaj mam u siebie niemiecką encyklopedię pisaną jeszcze starym niemieckim, która została wydana 5 miesięcy przed wybuchem II wojny światowej – w kwietniu 1939 roku. Niestety trafiła w moje 4 czy 5-letnie ręce, bo zawierała obrazki i ją troszkę podarłem. Dziadkowie ją sklejali….Pamiętam że znalazłem w niej zestawienie flag różnych krajów. Tak mi się to spodobało, że sam najpierw drąc je a potem zacząłem je odrysowywać. Tak narodziła się moja pasja do geografii, jako 7 latek podróżując palcem po podświetlanym globusie znałem wszystkie państwa świata wraz ze stolicami i umiałem je pokazać na mapie. Miałem je wszystkie wypisane w zeszycie. Pasja do prawa była wciąż w pewnym stopniu nieuświadomiona…. Aż do czasu kiedy do książek zacząłem podchodzić coraz bardziej konstruktywnie.
Jako 26 latek czyli 19 lat później w 2004 roku zostałem współautorem swojej pierwszą książki z zakresu prawa europejskiego. Pierwszy raz w polskiej literaturze przedmiotu poruszyłem szerzej kwestię bezpośredniej horyzontalnej i incydentalnie horyzontalnej skuteczności dyrektyw w krajowym porządku prawnym. Zgłębianie tej kwestii nie tylko zaprowadziło mnie na Oxford ale również – co się okazuję – przetrwało próbę czasu. Moje nazwisko wraz z tym opracowaniem było powoływane później w Systemie Prawa Prywatnego pod red. Prof. Zbigniewa Radwańskiego, w Komentarzu do ustawy o usługach płatniczych z dnia 19 sierpnia 2011 roku, w pozycji Andrzeja Wróbla, Stosowaniu prawa Unii Europejskiej przez sądy, tom I, Biblioteka Sądowa, wyd. Wolters Kluwer Business, Warszawa 2010, w publikacjach m.in. Dawid Miąsika, Sprawa wspólnotowa przed sądem krajowym, Europejskim Przeglądzie Sądowym, wyd. wrzesień 2008, w książce Piotra Brzesińskiego, Unijny obowiązek odmowy zastosowania przez sąd krajowy ustawy niezgodnej z dyrektywą Unii Europejskiej, wyd. Wolters Kluwer Business, Warszawa 2010.
Autor jest adwokatem, wpisanym na listę adwokatów Warszawskiej Izby Adwokackiej