Piotr Nowaczyk
Był znany w czasach starożytnych. Dowody jego istnienia znajdujemy w greckich komediach antycznych, fenickiej tradycji, studiach filozoficznych i etnograficznych. Gdyby poszukać odpowiedzi w samym tytule książki Fryderyka Engelsa „Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa” (obowiązkowa lektura nie tylko na wydziałach filozoficznych) można założyć, że arbitraż powstał na pewno po powstaniu rodziny, wspólnot rodowych i plemiennych. Na pewno po powstaniu własności prywatnej, ale z pewnością przed powstaniem organizacji państwowych. Spory istniały przecież już między członkami wspólnot rodowych, plemion koczowniczych, aborygenów, którzy nigdy nie zbudowali społeczności państwowej. Ktoś spory te musiał rozstrzygać. Trywializując, można sobie wyobrazić arbitraż „Między nami jaskiniowcami” nawet w epoce kamienia gładzonego. Brak jest na to naukowych dowodów, lecz od czego jest wyobraźnia? Kto mianowicie, miałby rozstrzygać spór o podział łupu, o sporną maczugę, albo piękną i urodziwą troglodytkę?
Dowodów na istnienie arbitrażu mamy dość w pismach różnych kultur, na długo przed naszą erą. Literatura piękna, nawet starożytna, przynosi nam na ten temat ciekawe przykłady. Jest taka komedia antyczna zwana „Sąd rozjemczy”. Pochodzi z przełomu IV i III w. naszej ery. Nie wiemy dokładnie kiedy została zapisana, zachowała się we fragmentach. Jej autor Menander, tworzył w tych samych czasach co Filemon, chociaż był mniej znany. Zginął przedwcześnie, podobno utopił się w czasie kąpieli w zatoce Falerońskiej, prawdopodobnie w r. 291/290 p.n.e.
Opisany w komedii spór powstał pomiędzy dwoma niewolnikami. Jeden z nich (pasterz Daos) znajduje porzucone niemowlę i oddaje je na wychowanie drugiemu (Syriskos). Chciałby jednak zatrzymać znalezione przy dziecku drobne kosztowności. Spór oddają pod rozstrzygnięcie przypadkowemu przechodniowi (Smikrines). Dialog bohaterów stanowi klasyczny zapis na sąd polubowny ad hoc. Mamy w nim wszystkie elementy: zawarcie umowy arbitrażowej, powołanie arbitra, a nawet zapytanie o jego dostępność (availability), odesłanie do zasad porządku publicznego, wreszcie ostateczność rozstrzygnięcia. Jedyny element, którego brakuję, to honorarium arbitra.
W trakcie pewnej konferencji arbitrażowej słyszałem jak przedstawiciel Libanu opowiadał z dumą: „Arbitraż wymyśliliśmy my, Fenicjanie”. Trzeba wiedzieć, że Libańczycy bardzo chętnie odwołują się do tradycji historycznych starożytnej Fenicji. Zirytowało to włoskiego uczestnika konferencji: „Jak to Wy, Fenicjanie? Wy Fenicjanie wymyśliliście pieniądze, ale już nie banki, ani prawo bankowe. Kto powiedział, że wy wymyśliliście arbitraż?” „Oczywiście, że my – perorował Libańczyk – przecież u nas, w naszych portach rozstrzygać trzeba było spory bezzwłocznie. Towar załadowany na statek, kapitan chce odpływać, słońce zachodzi, wiatr się zmienia, a tu nagle przedstawiciel odbiorcy kwestionuje jakość towaru. Trzeba było natychmiast znaleźć trzech bezstronnych specjalistów, którzy podjęliby niezwłoczną decyzję.”
Tak zapewne wyglądało rozstrzyganie sporów kupieckich nie tylko w portach Fenicji. W starożytności sądy arbitrażowe powstawały w portach, na placach, targach, jarmarkach i rynkach.
Pozycja arbitrów była uznana w prawie rzymskim. Tu pojawia się łaciński termin arbitrarium. Ustanowiony przez strony sędzia rozjemczy (arbiter ex compromisso) przyjmował funkcję arbitra (receptum arbitri). Nad wykonalnością wyroku czuwał pretor. Aby wyrok wykonano pretor mógł stosować środki urzędowego nacisku.
Wykonalność orzeczenia arbitrażowego strony zabezpieczały sobie nawzajem przez specyficzne przyrzeczenie. Składały przysięgę oraz depozyt określonej sumy pieniężnej. Tak powstało com-promissum – zobowiązanie, które mogło nawet podlegać przymusowej egzekucji. Z czasem polubowne załatwianie spraw stało się domeną prawa prywatnego (cywilnego) i prawa traktatowego (ius gentium – międzynarodowego prawa publicznego).
Władza państwowa stopniowo jednak ograniczała i eliminowała polubowne rozstrzyganie spornych spraw, najpierw o charakterze karnym, później cywilnym. Wraz z instytucjami nowoczesnego państwa rozwijało się sądownictwo powszechne. Arbitraż pozostawał alternatywą, często wąską, ekskluzywną i elitarną. Czy jest taką dziś?
Piotr Nowaczyk
adwokat
© Piotr Nowaczyk piotrnowaczyk.com