Ani kroku w tył

Ani kroku w tył
Stefan Niesiołowski
Ani kroku w tył
Ani kroku w tył – powiedział Donald Tusk, gdy opublikowane zostały oficjalne wyniki podane wyborów, ale jeszcze przed ujawnieniem w wielu miejscach fałszerstw wyborczych na niespotykaną dotychczas skalę. Okazało się, że istotny mógł być wpływ rosyjskich służb wyspecjalizowanych w fałszowaniu wyborów w wielu krajach, a także działanie podejrzanych nielegalnych aplikacji. W wielu komisjach, w których zasiadali wyłącznie przedstawiciele PiS-u zwłaszcza w tzw. pisowskich regionach nacjonalista otrzymywał absurdalnie wysokie poparcie. Wreszcie coraz więcej komisji ujawnia przepisywanie, rzekomo przez pomyłkę, głosów oddanych na kandydata demokratycznego, nacjonaliście. Do tego dochodzą trudne do wyjaśnienia, a dość powszechne sytuacja, że wyniki głosowania w II turze w tych samych komisjach rażąco różnią się od wyników w turze pierwszej i to zawsze wszystkie te pomyłki, nieprawidłowości, sprzeczności działają na korzyść nacjonalisty. Tak się jakoś dziwnie składało, że wszystkie pomyłki, błędy, niedopatrzenia itp. działały na korzyść Nawrockiego. Trudno to wytłumaczyć inaczej niż jako zorganizowana akcja fałszowania wyborów na korzyść PiS.
Na razie trwa zbieranie danych mogących wskazywać, że wybory nie były uczciwe. Dziwaczna jest też pewność Kaczyńskiego i jego „decyzji” z jaką ogłosili, że tej nocy wyniki ulegną zmianie na korzyść PiS. W każdym razie jeżeli PIS będzie protestowało przeciwko powtórnemu przeliczeniu głosów będzie to w moim przekonaniu dowodem na to, że mają nieczyste sumienie. Być może, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne, całe wybory powinny być powtórzone, jak w Rumunii. W wielu komisjach nie było nikogo oprócz pisowców. Jest też coraz więcej podejrzeń w stosunku do rosyjskich ingerencji w kampanii i podejrzanych aplikacji działających na korzyść PiS-u. Tak samo jak w przypadku podejrzeń o sutenerstwo Nawrockiego, który nie zgodził się na rozpatrzenie tych zarzutów w trybie wyborczym, ale skierował je do sądu w trybie cywilnym, grając na czas. Ta sprawa mam nadzieję się nie przedawni i niezależny sąd kiedyś, oby jak najszybciej, udzieli odpowiedzi na istotne pytanie, czy najwyższy urząd w Polsce objął z woli PiS sutener? Dla mnie ma to o tyle mniejsze znaczenie, że już dotychczasowy „dorobek” „decyzji Kaczyńskiego” powoduje, że nigdy nie nazwę tego pana prezydentem, ani też nie będę formułował pod jego adresem żadnych życzeń z wyjątkiem jednej, aby jak najszybciej stanął przed sądem i opuścił wysoki urząd, do którego najwyraźniej Polska ma w ostatnim czasie wyjątkowego pecha. Ponury żart, że jeszcze zatęsknimy do Dudy wydawał mi się tylko żartem, a okazało się, że był przepowiednią. W przeciwieństwie do premiera Donalda Tuska mam ten komfort, że nie muszę patrzeć i słuchać p. Nawrockiego, ale wydaje mi się, że premier powinien zachowywać się tak, o ile to możliwe, jakby Nawrocki nie istniał.
Przystępujemy do kolejnego etapu walki z nacjonalizmem, bo nie mam najmniejszych złudzeń, że umocniony obóz pisowski podejmie działania, aby dorwać się do władzy i zabetonować ją jak Łukaszenko, a w najlepszym wypadku Orban i aby już nigdy szajka złodziei i politycznych gangsterów nie musiała się obawiać odpowiedzialności za swoje wyczyny. Rozumowanie Kaczyńskiego nie uległo zmianie, tylko dalszemu zaostrzeniu – tylko PiS ma moralne i każde inne prawo do sprawowania władzy w Polsce. Każdy inny rząd jest nielegalny, uzurpatorski, przestępczy. Kiedy nie rządzi PiS niepodległość jest zagrożona, a Polska staje się niemieckim landem zamieszkałym przez polskojęzyczną ludność. Władcą Polski jest i musi pozostać (tu jest dylemat na jak długo, chyba dożywotnio jak w każdej dyktaturze – Kaczyński), a jakakolwiek krytyka jego rządów jest przestępstwem. To co prawda nic nowego, bo z tym samym mieliśmy do czynienia przez niedawne 8 lat, ale wszystkie patologie i szaleństwa tamtego okresu ulegną zaostrzeniu. Dlatego niedopuszczenie do pisowskiej recydywy jest podstawowym zadaniem i celem działania ugrupowań demokratycznych. Ani kroku w tył powiedział Donald Tusk w swoim pierwszym wystąpieniu po wyborach. Te słowa są jedyną w tym ponurym rozdziale najnowszej historii przesłanką optymizmu. Oznaczają, że nie będzie kapitulacji i pogodzenia się z pisowską dyktaturą. Nie ma ku temu najmniejszych powodów. To były wybory prezydenckie, które minimalną większości wygrał (jeśli w ogóle wygrał) kandydat PiS-u. Twierdzenie, że jest to powód do dymisji rządu i oddania władzy obozowi nacjonalistów byłoby uzasadnione, gdyby ta większość była przytłaczająca, ale tak się nie stało. Nie przypominam sobie, aby obóz demokratyczny domagał się dymisji p. Dudy po wyborach w 2023 roku, w których PiS utracił władzę z powodu niezdolności koalicyjnej. Żadna partia demokratyczna nie zgodziła się na koalicję z Kaczyńskim, a nacjonaliści z konfy uzyskali za słaby wynik.
Cel PiS-u i Kaczyńskiego jest zawsze ten sam – dorwać się do władzy. Wszystko inne jest wtórne i bez znaczenia. Dziś jedyną przeszkodą na drodze do autorytarnego reżimu Kaczyńskiego jest premier Donald Tusk i dlatego obalenie Tuska jest absolutnie fundamentalnym ich celem i marzeniem i dla jego realizacji gotowi są obiecać absolutnie wszystko. Stąd bezczelna propozycja technicznego rządu i zapewnienia, że premierem nie musi być ktoś związany z PiS-em, także kuszenie PSL-u gigantycznymi korzyściami, byle tylko doprowadzić do dymisji obecnego premiera. Ta niezależność i koncyliacyjny charakter propozycji Kaczyńskiego warte są tyle samo co „obywatelski” kandydat PiS na prezydenta, niezależna sędzia Przyłębska, wybitny ekspert od katastrof lotniczych i obrony narodowej Macierewicz i wolne słowo na straży, którego stoi telewizja Republika. Za kilka dni odbędzie się jedno z najważniejszych głosowań w demokratycznej Polsce. Gdyby nacjonalistom udało się doprowadzić do obalenia obecnego rządu mielibyśmy do czynienia z katastrofą. Uruchomiony zostałby mechanizm dorwania się Kaczyńskiego i jego obozu do władzy, oddanie istotnych obszarów ekonomicznej i społecznej rzeczywistości nacjonalistom szowinistom i antysemitom, ostateczne zniszczenie praworządności, wolności słowa, a następnie nieunikniony pisowski odwet i zemsta na obrońcach wolności. Odrzucenie bezczelnego wniosku nacjonalistów domagających się władzy nad Polską jest podstawowym warunkiem ustabilizowania i poprawy sytuacji politycznej w Polsce oraz zaufania do Polski w Europie i świecie.
To co dobre dla Kaczyńskiego i PiS-u jest z reguły złe dla Polski. Obecnie najgorszy scenariusz to wzajemne pretensje w obrębie koalicji 15 października, żale, „dobre rady”, pouczania, intrygi, chore ambicje. Przygnębiające w swojej bezdennej głupocie są komentarze życzliwych komentatorów, wielu dziennikarzy i specjalistów od wszystkiego, a polityki w szczególności, którzy zajmują się głównie atakowaniem Tuska i Trzaskowskiego oraz formułowaniem całego katalogu błędów, które zadecydowały o rezultacie wyborów. Na ogól najbardziej winny jest Tusk, zawsze to samo, cokolwiek by zrobił, czy nie zrobił będzie odpowiedzialny. Nie warto wymieniać tych wszystkich głosów krytycznych, kiedyś zajmą się tym historycy. Przede wszystkim te rady i pouczenia mają to do siebie, że wygłaszane są najczęściej po fakcie, a po drugie nie ma żadnej metody, która pozwalałaby na ich weryfikację. Trochę to przypomina dyskusję pomiędzy internowanymi działaczami Solidarności, którzy zastanawiali się nad powodem łatwości z jaką Jaruzelski wprowadził stan wojenny i wydawało się, że na zawsze utrwalił swój reżim. Uogólniając jedni uważali, że trzeba było wolniej, ostrożniej, cierpliwiej, drudzy przeciwnie, w radykalnych działaniach, widzieli szanse na wywalczenie przetrwania Związku i wywalczenie wolności. Podobnie obecnie, dla jednych Trzaskowski był za mało lewicowy i przez to nieautentyczny, dla drugich odwrotnie był za bardzo lewicowy w prawicowym społeczeństwie zwłaszcza w sytuacji, gdy na całym świecie zwycięża i dominuje nurt konserwatywny. Tak jak w 1982 roku nikt nie potrafił udowodnić kto miał rację. Tak samo obecnie ten dylemat naszkicowany rzecz jasna w bardzo ogólnym zarysie nie jest rozstrzygalny. To co jest w chwili obecnej najważniejsze to utrzymać demokratyczny rząd i przeprowadzić wiele koniecznych reform, rozliczyć i ukarać szajkę pisowskich złodziei i wygrać wybory w 2027 roku bo wtedy na dobre na długo zadecydują się losy Polski. Oddanie w 2027 roku władzy nacjonalistom szowinistom antysemitom katotalibom nieukom byłoby dopiero prawdziwą ciężką klęska naszego pięknego kraju.
Stefan Niesiołowski