Wigilijny karp w galarecie

Wigilijny karp w galarecie

Ile domów tyle zwyczajów wigilijnych. W moim domu karp w galarecie był (i jest) podstawowym daniem wigilijnym. Do pieczonego trudno dotrwać. I jakoś tak wyszło, że tego w galarecie wszyscy najbardziej lubią.

***

Karpie (u nas szykujemy z pięciu) sprawić. Łby oczyścić; dokładnie usunąć oczy i skrzela. Ugotować wywar na włoszczyźnie (z niewielką ilością marchwi i bez kapusty ale ze sporą ilością cebuli) oraz na karpich łbach, ościach i płetwach. Posolić. Gotować tak na lekkim ogniu około 40 minut. Dodać dużą garść rodzynek oraz małą migdałów. Włożyć w ten wywar dzwonka karpia i dalej gotować około 20 minut. Można dodać mały kieliszek dobrego białego wina mozelskiego. Na 10 minut przed końcem gotowania (cały czas na bardzo małym ogniu) dodać jedno, dwa jabłka pokrojone w ćwiartki.

Dzwonka karpia wyjąc i dokładnie odfiletować usuwając najdrobniejsze nawet ości. Pozostały wywar przecedzić przez gazę. Ciocia Bronia wywar klarowała dodając doń ubite na sztywno białka jajek przed przecedzeniem, ale nie jest to konieczne. Jeśli łbów było sporo żelatyna jest niepotrzebna. Ale – co tu kryć – z żelatyną bezpieczniej. ZAtem do wywaru dodajemy nieco żelatyny ale doprawdy niewiele. Tyle tylko, żeby mieć pewność, że galareta nam się „zetnie”. Ale nie powinna być zbyt sztywna. Na koniec ułożone na półmisku półdzwonka karpia zalewamy wywarem, posypujemy rodzynkami z wywaru i dekorujemy migdałami i cytryną.

Po 55 latach praktyki udaje się znakomicie.

(jmm)