Tak, szeregowi adwokaci mają dość nicnierobiących władz samorządowych, które uważają, że jest dobrze, bo im jest dobrze, a muzyka na Titaniku gra. Mają dość bufonady i ignorancji ze strony władz samorządowych dla problemów szeregowego adwokata. Mają dość warunków pracy, w jakich przyszło im wykonywać zawód. Zróbmy coś z tym, zanim będzie za późno (o ile już nie jest za późno).
Tytuł i pierwszy akapit tego artykułu zapożyczyłem z portalu Palestra Polska, na którym opublikowano kilka refleksji i wniosków z analizy wpisów w facebook’owych grupach dyskusyjnych, oceniających działania Naczelnej Rady Adwokackiej.
W dwóch największych ogólnopolskich grupach dyskusyjnych na facebook’u coraz więcej głosów krytycznych o działaniach Naczelnej Rady Adwokackiej. O ile w grupie Polska Palestra recenzowanie działań (braku działania) organów samorządu adwokackiego ma już swoją tradycję (i kilkakrotnie już zmusiło Naczelną Radę Adwokacką bądź to do działania bądź do zmiany decyzji – np. w sprawie uchwały o podwyższeniu opłat za postępowania dyscyplinarne); o tyle w grupie Adwokatura Polska, dotychczas raczej życzliwej wobec Naczelnej Rady Adwokackiej, bądź – powiedzmy – “krytycznej inaczej”, coraz liczniejsze i coraz odważniejsze głosy krytyki samorządu adwokackiego są pewnym zaskoczeniem.
Wydaje się, że działania samorządu adwokackiego, który zdaje się nie dostrzegać najistotniejszych problemów szeregowych (zwłaszcza młodych) adwokatów, dotarły do pewnego punktu krytycznego.
Naczelnej Radzie Adwokackiej zarzuca się:
- brak transparentności działań;
- brak wyraźnego podziału kompetencji i odpowiedzialności między poszczególnymi komisjami (i Członkami) NRA;
- brak komunikacji z ogółem adwokatów (wręcz arogancję wobec zgłaszanych przez środowisko postulatów);
- absolutnie fatalne działania wizerunkowe, w tym wydawanie pieniędzy na zewnętrzną firmę doradczą, bez jakiejkolwiek informacji o efektach jej “doradztwa”.
W rzeczy samej trudno w działaniach Naczelnej Rady Adwokackiej dostrzec takie, które by przekładały się na poprawę bytu i jakości codziennej pracy adwokatów.
Wciąż budzi emocje kwestia stawek adwokackich, zwłaszcza za prowadzenie spraw z urzędu. Nie dość, że są one w wielu wypadkach ministerialnym rozporządzeniem ustalone na poziomie uwłaczającym nie tylko godności adwokata ale i pracownika, to w praktyce sądy częstokroć interpretują tak przepisy aby kosztów tych nie zasądzić bądź zasądzić w minimalnej wysokości. Zastanawiające jest, czy Naczelna Rada Adwokacka poza “dostrzeżeniem problemu” ma konkretne dane (czy to zebrane w drodze adwokackiej sprawozdawczości, czy poprzez badania ankietowe, czy też wreszcie poprzez informacje z Izb Skarbowych) jaka jest dochodowość kancelarii adwokackich, zwłaszcza młodych adwokatów rozpoczynających praktykę ? Czy samorząd dysponuje wyliczeniami jakie są średnie koszty prowadzenia kancelarii adwokackiej w zależności od jej siedziby i formy działalności (kancelaria indywidualna, spółka partnerska) i w jaki sposób te koszty przekładają się na koszty prowadzonych spraw ? Przecież bez takiej wiedzy trudno jest prowadzić rozsądną dyskusję z kimkolwiek o wysokości ustalanych przez ministerstwo stawkach.
Samorząd nie reaguje na skandaliczne niekiedy wobec adwokatów postępowanie sądów. Przykładem konieczność wykazania niezdolności do stawienia się w sądzie z powodu choroby zaświadczeniem lekarza sądowego, nieuwzględnianie przy wyznaczaniu kolejnych rozpraw kolizyjności terminów. Naczelna Rada Adwokacka milczy w sprawie postulatu powołania przy Okręgowych Radach Adwokackich komisji interwencyjnych, które gromadziłyby i przekazywały w sposób sformalizowany opinie o wypadkach sędziowskiej arogancji, opóźnieniach w wywoływaniu spraw, odraczaniu terminów bez powodu. Przecież byłaby to odpowiedź na polityczny postulat kontrolowania pracy sądów.
Niezałatwionych spraw jest więcej. Ba, nic nie wskazuje na to aby Naczelna Rada Adwokacka tymi sprawami się w ogóle zajmowała bądź chociażby interesowała. Przykłady: zaliczanie przez młodych adwokatów w koszty uzyskania przychodów, wydatków jakie ponieśli na aplikację adwokacką (chociażby w formie comiesięcznego odpisu przez określony okres czasu), możliwość zatrudnienia i wykonywania zawodu przez adwokata w stosunku pracy z innym adwokatem i wiele, wiele innych.
Adwokaci mają po prostu dość. Głos krytyczny wobec działań Naczelnej Rady Adwokackiej popłynął nawet z jej środka; jako postulat zwołania Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury. Postulat nie spotkała się z aprobatą środowiska, bo adwokaci wiedzą, że zwołanie Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Adwokatury, nie wpłynęłoby na poprawę jakości pracy Naczelnej Rady Adwokackiej. Adwokaci oczekują raczej zmiany stylu działania i oczekują konkretów. Oczekują i tracą wiarę w to, że się doczekają.
Młodzi adwokaci są w pewnym stopniu bezradni. Głosy krytyki i zgłaszane postulaty są przez Naczelną Radę Adwokacką ignorowane. I to w sposób wręcz arogancki. Wzajemna alienacja prowadzi do apatii i zniechęcenia do samorządu a sam samorząd coraz bardziej oddala od swojego naturalnego zaplecza. Taki stan rzeczy łatwo może przekształcić się w bunt młodych.
To bardzo niebezpieczna sytuacja. Krytyczna ocena działań samorządu prowadzi do alienacji środowiska. Politycy już zgłaszają zamiar odebrania adwokaturze aplikacji. Kolejnym krokiem mogą być postępowania dyscyplinarne. A na końcu stwierdzenie, że właściwie to po co ten samorząd adwokacki. Jest naprawdę za pięć dwunasta. Jeśli Naczelna Rada Adwokacka nie zmieni stylu działania może dojść do tego, że w wypadku politycznego zamachu na adwokacką samorządność, nie będzie komu tej samorządności bronić.
W bieżącym roku Adwokatura Polska obchodzi swoje 100. lecie. Członkowie Naczelnej Rady Adwokackiej powinni pamiętać i tę kartę z jej historii: “w pamiętnym roku 1980 zaczął odradzać się, niezależny od struktur ograniczonego samorządu, ruch adwokacki. W dniu 17 września 1980 r. powstało w Łodzi Stowarzyszenie Adwokatów i Aplikantów Adwokackich, które przez kolejne miesiące dążyło do zmian w adwokaturze, stając się bardzo szybko adwokackim zrzeszeniem niemal powszechnym, prowadzącym działalność w większości izb adwokackich”. Wówczas stowarzyszenie powstało w wyniku politycznego ograniczenia oficjalnego samorządu, dzisiaj coraz więcej młodzieży adwokackiej, na razie nieśmiało, parafrazując słowa Jacka Kuronia: “nie palmy komitetów, budujmy własne”, postuluje aby wziąć sprawy we własne ręce, wobec jego nieudolności i alienacji ze środowiska.
Wobec skrajnie antyadwokackiej polityki zarówno poprzedniej jak i obecnej większości parlamentarnej, zagrożenia dla Adwokatury Polskiej są ogromne. Silny samorząd jest absolutnie potrzebny. Ale samymi deklaracjami o potrzebie istnienia samorządu Naczelna Rada Adwokacka poparcia środowiska nie zyska.
Jerzy Marcin Majewski
adwokat