Reformy sądów nie będzie. Pozostaną nam tylko witraże

Reformy sądów nie będzie. Pozostaną nam tylko witraże

Sądy działają źle. Procedury sądowe są przewlekłe. Na wyrok czeka się latami. Wyroki polskich sądów odbierane są przez społeczeństwo często jako niesprawiedliwe. Media i pod ich wpływem opinia społeczna winą za taki stan rzeczy obarczają sędziów. W rezultacie upada autorytet sędziego. W starych sądach piękne pozostały już tylko witraże

Trzeba jasno powiedzieć: sędziowie nie są wyłącznie odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Istotnie funkcjonuje grupa sędziów, którzy nie pracują dobrze i orzekają źle. Ale wydaje się, że jednak jest sporo sędziów rzetelnie wykonujących swoje obowiązki. Jeśli ich praca jest źle oceniana, to winę za taki stan rzeczy ponosi system. Jakie są proporcje między sędziami uczciwymi, rzetelnymi i kulturalnymi a podatnymi, leniwymi i aroganckimi, naprawdę trudno powiedzieć. Codzienność adwokacka skłania tutaj do smutnej refleksji.

Jeśli obywatel nie szanuje sędziego, to nie szanuje państwa i prawa. Natomiast państwo, które nie szanuje swoich sędziów upada.

Z tezą, że zawód sędziego ma być koroną zawodów prawniczych zgadzają się wszyscy. Zarówno politycy wszystkich opcji jak i prawnicy: sami sędziowie, adwokaci, radcowie i prokuratorzy. Tyle tylko, że mimo zgody co do zasady, od lat tworzy się przepisy i systemy szkolenia i kwalifikacji kadry sędziowskiej, która tej zasadzie przeczy.

Orzekanie powinno być w sądach poddane kontroli obywatelskiej. Tymczasem od dłuższego już czasu osłabia się i wręcz deprecjonuje udział ławników w składach orzekających. Faktem jest, że udział ławników w orzekaniu nie był przez uczestniczących w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości sędziów, adwokatów i prokuratorów oceniany dobrze. Ale ograniczenie udziału ławników w orzekaniu to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą. Gdyby w to miejsce wprowadzono wybieralność ławników w wyborach powszechnych i w okręgach jednomandatowych, zrealizowany byłby przynajmniej częściowo postulat niektórych środowisk politycznych, które – nie rozumiejąc istoty wymiaru sprawiedliwości – postulują wybieralność wszystkich sędziów, co jest postulatem tyleż nierealnym co absurdalnym.Coraz częstsza jest praktyka, że sędziowie, orzekając w składach jednoosobowych, po wieloletnim prowadzeniu procesu, odraczają wydanie wyroku na termin publikacyjny. W rezultacie czym taki sędzia różni się od urzędnika wydającego decyzję na piśmie w zaciszu gabinetu ?

Powszechna i wynikająca niestety z przepisów praktyka jednoosobowych składów sędziowskich w sprawach pierwszoinstancyjnych powoduje, że w my w zasadzie nie mamy sądów, mamy sędziów. I to jakich ? Zurzędniczaych. Nawet ci najrzetelniejsi są przez system tłamszeni. Absolutna większość polskich sędiów nie spełnia podstawowego warunku do bycia sędzią. Po prostu dlatego, ze nie ma nalezytego doświadcznia życiowego. Bo niby gdzie ci sędziowie mieli zdobyć doświadczenie życiowe skoro ich ścieżka zawodowa powodowała, ze w swoim życiu nie opuszczali sali sądowej. Nie musieli zastanawiać się jak zapłacić w terminie VAT skoro kontrahent nie zapłacił w terminie faktury.

Praktyka odraczanie publikacji wyroku nie ma nic wspólnego z zawiłością sprawy – co jest przesłanką odroczenia publikacji – czego najlepszym dowodem jest to, że mimo odroczenia publikacji, sędziowie nie uznają za stosowne przyznawać pełnomocnikom procesowym podwyższonego wynagrodzenia, którego przesłanką także jest zawiłość sprawy. Innymi słowy, dla celów odroczenia wyroku sprawa jest szczególnie skomplikowana, dla celów zasądzenia podwyższonego wynagrodzenia, już nie.

Zamiast koncepcji systemowej reformy wymiaru sprawiedliwości obecna władza projektuje reformę, która sądy upolityczni. Opozycja poza pustosłowiem nie przedstawiła żadnego projektu ustawy ani nawet założeń reformy. A jak była u władzy reformowała sądownictwo w taki oto sposób, że najpierw Pan Minister Gowin zlikwidował 71 sądów a jego następca Pan Minister Grabarczyk sądy te przywrócił. To była „reforma” w stylu Platformy Obywatelskiej. Cała ta nikomu nie potrzebna operacja kosztowała podatników 3 miliardy złotych. Czy PO i PSL poczuwają się do obowiązku zwrotu tych pieniędzy Skarbowi Państwa (n.b. z dotacji, którą od Skarbu Państwa dostają żerując na państwowej kasie) ? Cała awantura ze zniszczeniem TK też zaczęła się od politycznej decyzji PO, która w ostatniej chwili przed upływem kadencji Sejmu wybrała nielegalnie dwóch sędziów Trybunału; i chociaż PiS zapewne i tak by Trybunał zniszczył, dostał doskonałe usprawiedliwienie dla swoich późniejszych działań.

Obecnych zapędów reformatorskich PiS’u i Ministra Zbigniewa Ziobry należy się bać bardziej niż reform poprzednich. Bo nie o reformowanie systemu w tym idzie a o likwidację sędziowskiej niezawisłości. Skutki działań politycznych wobec wymiaru sprawiedliwości widzimy po tym, co PiS zrobił z Trybunałem Konstytucyjnym. Trybunał został zlikwidowany, jego autorytet zniszczony w sposób nieodwracalny. Władza, która przyjdzie po PiS’ie będzie musiała to co po TK zostało po prostu zlikwidować i stworzyć zupełnie nowy model sądownictwa konstytucyjnego. Tej ruiny się już nie odbuduje.

A reformy systemowej, która przede wszystkim przyczyniłaby się do poprawy orzecznictwa, odzyskania przez sądy społecznego zaufania, zaufania obywateli i wiary w sprawiedliwość,  jak nie było tak nie ma. I nigdy nie będzie. Pozostaną nam tylko witraże – atrapy wymiaru sprawiedliwości.

Jerzy Marcin Majewski
adwokat