Boczniaki na dwa sposoby – kulinarne interpretacje adwokackie

Boczniaki na dwa sposoby – kulinarne interpretacje adwokackie

Marek Morawski

Adwokatura od kuchni

Adwokatura od kuchni, nie boczy się i nie stoi z boku, stara się podjąć każde kulinarne wyzwanie i dzisiaj coś bardzo ciekawego i spełnienie smakowych przygód, a zatem do dzieła zabieramy się za boczniaki.

Boczniaki to grzyby, które mają niezwykłe wartości odżywcze, walory smakowe i właściwości zdrowotne, obniżają poziom cukru i cholesterolu. Rosną nietypowo bo na pniach drzew liściastych, a trzon tych grzybów wyrasta asymetrycznie z boku tworząc układ charakterystycznej dachówki. Przechodząc nie jeden raz obok nich można być obojętnym, ale do czasu, dopóki nie docenimy je w naszych kuchniach. Pamiętajmy, że boczniaki są kruche i łamliwe dlatego też myjemy je bardzo ostrożnie. 

Zabierajmy się zatem do pracy tworząc znakomitą zupę z boczniakami. W garnku pokrojoną w kostkę cebulę lekko podsmażamy na oliwie lub maśle klarowanym, a właściwie ją szklimy. Dodajemy starty czosnek i startą marchew. 

Często mieszając dalej podsmażamy.Same tylko same kapelusze boczniaków kroimy w pasemka, przyprawiamy i dodajemy do naszego garnka. Wszystko podsmażamy przez 6-7 minut. Dodajemy z puszki ciecierzycę i dalej smażymy delikatnie mieszając zawartość około 3 minut. Dolewamy bulion, solimy i pieprzymy do smaku i gotujemy przez dalsze ok 10 minut.

Na koniec dodajemy koniecznie przecier z pomidorów, niedużą ilość ostrej papryczki chili i za 3 minuty kończymy gotowanie naszej zupy. Jeżeli zupa z leśnych grzybów jest niesamowita to z boczniaków jest w niczym nie ustępująca swoimi walorami smakowymi. Inna w zapachu , ale  jej niezwykłość smakową docenimy na najwyższym poziomie. Pierwszy raz ją  jedząc już w pierwszych chwilach ją docenimy. 

A co do boczniaków, oczywiście Bocian, inaczej nie może być, pamiętajmy też Bocian tylko mocno zmrożony.

Drogim Koleżankom i Kolegom udanego weekendu w rytmie zbliżającej się wiosny i wkrótce bociany.

adw. Marek Morawski


Marcin Majewski

Sztuka kulinarna MacLawye®’a

Boczniaki a la flaczki żeby się prawdziwie udały potrzebują nieco precyzji w wykonaniu. Grzyby po umyciu kroimy w paski. Marchewkę i korzeń pietruszki “obieramy” cieniutko wzdłuż, używając do tego takiego nożyka-maszynki do obierania ziemniaków. Nożem nam nie wyjdzie. Chodzi o to aby z korzeniowych uzyskać w miarę długie “wstążki”. Z dużego pomidora też kroimy miąższ starając się aby też pokroić go w miarę w paski.

Gotujemy lekki wywar. Najlepiej na żeberkach. Do wywaru sporo ziela angielskiego, pieprzu w ziarenkach i liścia laurowego oraz wiązkę świeżego lubczyku.

Na patelni podsmażamy cebulę pokrojoną w półpiórka i gdy zeszklona dodajemy boczniaki, smażymy do miękkości al dente. W trakcie smażenia podsypujemy boczniaki bardzo dużą ilością majeranku. Majeranku musi być naprawdę dużo. Powinien “wgryźć się” w smażone boczniaki. Grzyby upuszczą trochę wody i smażenie przekształci się w lekkie duszeni grzybów i tak ma być (mozna nawet podlać dwiem łyżkami wywaru). Bardzo ważne: sól i pieprz na etapie smażenia/duszenia boczniaków. Oczywiście według gustu. Ale pamietajmy, że boczniaki będą wyczuwalne w zupie jakby “oddzilnie” i późniejsze dosolenie zupy nam już nie pomoże; dlatego solimy i piprzymy dosyć mocno (ale ostrożnie – to doprawdy wymaga wyczucia).

Na drugiej patelni podsmażamy na maśle “wstążki” warzyw i na samym końcu paski pomidora. Wystarczy chwila powinny być miękkie, niemniej także al dente. Zawartość obu patelni przekładamy do wywaru. Podsmażamy na reszcie tłuszczu po smażeniu warzyw małą łyżeczkę dobrego przecieru pomidorowego i do naszych “flaczków”. Dodajemy według gustu nieco papryki chili bądź pieprzu cayene. Gotujemy lekko maksymalnie 10 minut. Zabielamy niewielką ilością słodkiej śmietany.

Już na talerzu doprawiamy przyprawą “Maggi” i mielonym czarnym pieprzem (ale to już według indywidualnego gustu, tak samo jak z prawdziwymi flaczkami).

Istotą tej zupy jest to, że dzieki majerankowi nieco flaczki przypomina w smaku a boczniaki pokrojone w paseczki dają swoją konsystencją imitację flaków. Ta zupa nie udaje flaczków, ma taką nazwę ale jest samodzielną wyborną potrawą.

Podajemy z chlebkiem.

adw. Jerzy Marcin Majewski