Kategoria: Archiwum:Ze wspomnień adwokata

Wymiar. Z dziennika starego adwokata

Wymiar. Z dziennika starego adwokata
Czasem czuję się trochę wynudzony i mnie nosi. Zostawiam na chwilę spacery, filmy o rafach koralowych, książki i znów oddaję się bez reszty starej namiętności. Doświadczam jej inaczej, jestem bardziej świadomy, nie wypalam się przedwcześnie. Lubię pracować powoli, trawię szczegóły, rozważam czego by się tu uczepić. Proces ma wiele sekwencji, nie można się wypalić, odkryć. Trzeba czekać cierpliwie na odpowiedni moment. Jak najedzony wąż przeważnie jestem pasywny, nie zrywam się z ławy obrończej wymachując kodeksem sędziemu przed oczyma jak murzyński raper. Milczę, chłonę wszystkie okoliczności by nasycić przeczucia. Klienci czasem się niepokoją, każę im milczeć.

Internetowa Galeria Malarstwa Barbary Majewskiej

Internetowa Galeria Malarstwa Barbary Majewskiej
W internetowym Magazynie Adwokackim MacLawye® planowałem promocję twórczości adwokatów. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie abym promował własne fascynacje plastyczne. Dlatego pozwalam sobie zaprezentować kilka dzieł mojej Mamy. Bo od tego się wszystko zaczęło. A był czas, że sam wybierałem się na studia plastyczne. (Na szczęście dla polskiego malarstwa i może mniejsze dla adwokatury, wybrałem jednak prawo).

Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka

Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka
Adw. Marcin Karol Piechocki. Ze wspomnień adwokata. Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka. Kontynuując moją historię będąc zżytym z Dziadkiem prawnikiem często buszowałem po jego bibliotece. Do dzisiaj mam u siebie niemiecką encyklopedię pisaną jeszcze starym niemieckim, która została wydana 5 miesięcy przed wybuchem II wojny światowej – w kwietniu 1939 roku.  Niestety trafiła w moje 4 czy 5-letnie ręce, bo zawierała obrazki i ją troszkę podarłem. Dziadkowie ją sklejali…

Opowiadania adwokackie

Opowiadania adwokackie
Dopiero nad ranem przyjechało pogotowie, zabrało żula ale ten nie odzyskał przytomności. Codziennie sprawę monitorowała policja, czekając aż się wybudzi i złoży zeznania. Pomimo rozpytań, prokurator nie znalazł w notatkach policyjnych żadnych konkretów, by to ciągnąć. Świadkowie stracili pamięć. Nieszczęśliwy wypadek - pomyślał doświadczony prokurator. Nie było zresztą ciśnienia: nie było bliskich, zainteresowanych, by popychać sprawę.

Tylko szatan mógł zgotować naszym bliskim taką dolę.

Tylko szatan mógł zgotować naszym bliskim taką dolę.
Kolęda Franciszka Karpińskiego, jedna z najpiękniejszych polskich kolęd, była śpiewana w stanie wojennym z dwiema przeróbkami. W stanie wojennym w więzieniu w Wiśniczu ś.p. Andrzej Borzęcki napisał zwrotkę, którą śpiewano jako ostatnią. Natomiast nawiązującą do całości tekstu Franciszka Karpińskiego kolędę stanu wojennego napisał w Białołęce ś.p. Maciej Zembaty; wydaje mi się, że w drukowanych w drugim obiegu tekstach, zwrotkę Borzęckiego dodawano na końcu tekstu Zembatego. Dzisiaj inny czas, na stan epidemii nakładają się społeczne protesty; a ja ten tekst przypominam młodzieży ku pamięci.:

Fajka MacLawye®’a na aukcji WOŚP

Fajka MacLawye®’a na aukcji WOŚP
Możesz wziąć udział w licytacji fajki MacLawye®'a :-)   WEŹ UDZIAŁ W LICYTACJI Fajka z kolekcji wydawcy Adwokackiego Magazynu Publicystycznego MacLawye® adwokata Jerzego Marcina Majewskiego. Fajka używana, znakomicie utrzymana i czyszczona. Może być kupiona do własnego użytku jak i - jako fajka "z historią" - do ozdoby kolekcji. Fajka z...