Kategoria: Archiwum:Ze wspomnień adwokata

III. “Hard headed woman”, czyli jak to jest z “Twardogłową kobietą”?

III. “Hard headed woman”, czyli jak to jest z “Twardogłową kobietą”?
Piotr Nowaczyk Wspomnienia NIE-ujawnione Rozdział 3 "Hard headed woman", czyli jak to jest z "Twardogłową kobietą"? Termin "twardogłowy" był w czasach Komuny, a zwłaszcza w czasie stanu wojennego szczególnie obraźliwy. Mówiło się o "twardogłowych towarzyszach w szeregach PZPR". Oznaczało to tych, którym obce były jakiekolwiek odstępstwa od "wytyczonej przez Partię...

II. Adwokat Piotr Nowaczyk

II. Adwokat Piotr Nowaczyk
Zespół Adwokacki Nr 13 położony był dokładnie vis-a-vis wejścia do Sądu Rejonowego w Poznaniu. Odległość zmierzyłem krokami: 33 metry od drzwi do drzwi. No może od schodów do schodów. Położenie to było szczęśliwe i wygodne. Zdarzało się, że zabłąkany podsądny w ostatniej chwili rozglądał się za adwokatem. Wybór, często przypadkowy, padał na „trzynastkę”, bo było najbliżej.

Wymiar. Z dziennika starego adwokata

Wymiar. Z dziennika starego adwokata
Czasem czuję się trochę wynudzony i mnie nosi. Zostawiam na chwilę spacery, filmy o rafach koralowych, książki i znów oddaję się bez reszty starej namiętności. Doświadczam jej inaczej, jestem bardziej świadomy, nie wypalam się przedwcześnie. Lubię pracować powoli, trawię szczegóły, rozważam czego by się tu uczepić. Proces ma wiele sekwencji, nie można się wypalić, odkryć. Trzeba czekać cierpliwie na odpowiedni moment. Jak najedzony wąż przeważnie jestem pasywny, nie zrywam się z ławy obrończej wymachując kodeksem sędziemu przed oczyma jak murzyński raper. Milczę, chłonę wszystkie okoliczności by nasycić przeczucia. Klienci czasem się niepokoją, każę im milczeć.

Internetowa Galeria Malarstwa Barbary Majewskiej

Internetowa Galeria Malarstwa Barbary Majewskiej
W internetowym Magazynie Adwokackim MacLawye® planowałem promocję twórczości adwokatów. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie abym promował własne fascynacje plastyczne. Dlatego pozwalam sobie zaprezentować kilka dzieł mojej Mamy. Bo od tego się wszystko zaczęło. A był czas, że sam wybierałem się na studia plastyczne. (Na szczęście dla polskiego malarstwa i może mniejsze dla adwokatury, wybrałem jednak prawo).

Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka

Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka
Adw. Marcin Karol Piechocki. Ze wspomnień adwokata. Biurko i maszyna Dziadka. Moja pierwsza podarta i napisana książka. Kontynuując moją historię będąc zżytym z Dziadkiem prawnikiem często buszowałem po jego bibliotece. Do dzisiaj mam u siebie niemiecką encyklopedię pisaną jeszcze starym niemieckim, która została wydana 5 miesięcy przed wybuchem II wojny światowej – w kwietniu 1939 roku.  Niestety trafiła w moje 4 czy 5-letnie ręce, bo zawierała obrazki i ją troszkę podarłem. Dziadkowie ją sklejali…

Opowiadania adwokackie

Opowiadania adwokackie
Dopiero nad ranem przyjechało pogotowie, zabrało żula ale ten nie odzyskał przytomności. Codziennie sprawę monitorowała policja, czekając aż się wybudzi i złoży zeznania. Pomimo rozpytań, prokurator nie znalazł w notatkach policyjnych żadnych konkretów, by to ciągnąć. Świadkowie stracili pamięć. Nieszczęśliwy wypadek - pomyślał doświadczony prokurator. Nie było zresztą ciśnienia: nie było bliskich, zainteresowanych, by popychać sprawę.