Przełomowe orzeczenie dla adwokatów ws. punktów szkoleniowych

Przełomowe orzeczenie dla adwokatów ws. punktów szkoleniowych
Anna Krzyżanowska

Bez dyscyplinarki dla adwokata za brak punktów szkoleniowych

Wyższy Sąd Dyscyplinarny adwokatury uznał, że karanie za brak udziału w szkoleniach zawodowych nie ma podstaw prawnych.

Wyrok-WSD-z-linkiem-powrotnym To pierwsze takie samorządowe orzeczenie, które neguje konieczność podnoszenia kwalifikacji przez członków palestry na zasadach określonych w uchwale Naczelnej Rady Adwokackiej z 2011 r. Wskazano w niej, że obowiązkiem adwokata jest stałe podnoszenie kwalifikacji zawodowych poprzez samokształcenie i udział w szkoleniu zawodowym organizowanym przez samorząd lub w innych formach wyliczonych w uchwale. Na jej mocy profesjonalny pełnomocnik w danym roku kalendarzowym jest zobligowany zebrać co najmniej 12 punktów szkoleniowych. Może je otrzymać m.in. za udział w szkoleniach czy publikacje.

SANKCJA BEZ PODSTAW

Szkopuł w tym, że zdaniem Wyższego Sądu Dyscyplinarnego wskazany obowiązek nie ma oparcia w prawie o adwokaturze.

„Sposób sformułowania obowiązku [doskonalenia zawodowego – red.] na poziomie ustawowym jest na tyle ogólny, że uniemożliwia wywodzenie z niego …RZECZPOPSOLITA 21 lutego 2018 r. >>>

[button title=”Niewykazanie odpowiedniej ilości punktów z odbytych szkoleń nie stanowi deliktu dyscyplinarnego” description=”Komentarz i treść orzeczenia w Magazynie MacLawye®” width=”100″ url=”https://adwokatmajewski.pl/wp-content/uploads/2018/02/Wyrok-WSD-z-linkiem-powrotnym.pdf” bgcolor=”#395c58″ align=”center” fonticon=”fa-angellist” iconalign=”right”]


 

To miłe, że Rzeczpospolita zauważyła orzeczenie Wyższego Sądu Dyscyplinarnego (i to pewnie w Magazynie MacLawye®, bo portal WSD jak dotąd go nie opublikował – zresztą nie opublikował nic od listopada 2016 r.). Cieszy, że w zapowiedzi artykułu na pierwszej stronie dodatku Prawo, Rzeczpospolita pisze o przełomowym charakterze orzeczenia. Bo w istocie jest to orzeczenie przełomowe i bardzo się cieszę, że przyczyniłem się do zwolnienia Koleżanek i Kolegów z obowiązku uczestniczenia w zajęciach niekiedy prowadzonych na żenującym poziomie (choć nie przeczę, że bywają także interesujące) no i z tego karygodnego obowiązku dokumentowania – jak dzieci – obecności na zajęciach.

Tyle tylko, że w końcowym fragmencie swojego artykułu Pani Redaktor Anna Krzyżanowska przytacza wypowiedź Sekretarza Naczelnej Rady Adwokackiej Pana Mecenasa Rafała Dębowskiego, który stwierdził, że „być może nie ze wszystkimi tezami orzeczenia można się zgodzić. Niemniej Naczelna Rada Adwokacka będzie musiała się zastanowić i przeanalizować, czy nie zachodzi konieczność innego ukształtowania zasad odpowiedzialności za brak spełnienia obowiązku doskonalenia zawodowego”.

No, powiało grozą.

Z myślenia ciał kolegialnych jeszcze nic dobrego nigdy nie wyszło. A z zastanawiania się Naczelnej Rady Adwokackiej w szczególności.

Ja bardzo proszę Naczelną Radę adwokacką aby zbytnio się nie zastanawiała. Natomiast domagam się, aby wobec treści zapadłego w mojej sprawie orzeczenia, niezwłocznie uchyliła swoją uchwałę z listopada 2011 r.

Nie po to celowo nie złożyłem sprawozdania z nieodbytych szkoleń i publicznie zapowiedziałem, że do absurdalnych uchwał Naczelnej Rady Adwokackiej stosował się nie będę, aby teraz Naczelna Rada Adwokacka wymyślała nowe sposoby karania adwokatów za to, że nie chcą się szkolić na szkoleniach organizowanych bądź rekomendowanych przez samorząd. Adwokaci to zazwyczaj osoby dorosłe, które mogą odpowiedzialnie decydować jaka forma kształcenia (bądź samokształcenia) im odpowiada. Tu się naprawdę nie ma nad czym zastanawiać.

jmm