Dwa procesy polityczne dwie różne obrony

Dwa procesy polityczne dwie różne obrony

Stanisław Zabłocki

Z jakich postaw adwokackich brać przykład

W adwokackiej grupie dyskusyjnej „Polska Palestra” na fb, ukazała się fotokopia mowy – nazwanej „obrończą” – wygłoszonej w trakcie dramatycznego spektaklu, nazwanego „procesem” Nicolae i Eleny Ceauşescu, który odbył się 25 grudnia 1989 roku. 

Noc przed tym procesem oskarżeni spędzili wraz ze strażnikami w opancerzonym samochodzie terenowym w miejscowości Târgoviște. 

Krótko po godzinie 13.00 do garnizonu w Târgoviște przyleciało pięć śmigłowców z osobami, które miały zorganizować i przeprowadzić proces, a jak się okazało także i wykonać wyrok, w tym dwaj obrońcy z urzędu – Constantin Lucescu dla Geniusza Karpat i Nicolae Teodorescu dla jego żony. Obaj należeli do Izby Adwokackiej w Bukareszcie. Po 1990 roku adwokaci ci podkreślali, że ze względów bezpieczeństwa i wobec konieczności zachowania tajemnicy zostali poinformowani dopiero kilka minut przed procesem, kogo mają bronić.  

W trakcie tego żałosnego wydarzenia, które trwało około godziny (!) sędzia przewodniczący składu odmawiał oskarżonemu nawet konwencjonalnej procesowej tytulatury, zwracając się do niego „na ty”. 

Po godzinie sąd był już gotów do przypisania obojgu oskarżonym zbrodni wobec ludzkości, zamordowania 64 tysięcy ofiar, nadużycia władzy państwowej, dywersji i zniszczenia narodowej gospodarki i do skazania obojga na karę śmierci. 

 

Krótko przed godziną 15.00 wyrok został wykonany i oskarżeni zginęli pod seriami plutonu egzekucyjnego. Jeszcze tego samego popołudnia śmigłowce odleciały z uczestnikami procesu na pokładzie, ale także i zwłokami oskarżonych, z Târgoviște do Bukaresztu. 

Praktycznie wszystkie źródła podkreślają, że wynik procesu był z góry ustalony, a dwaj obrońcy zachowywali się w czasie procesu jak oskarżyciele. 

Co ciekawe, obrońca Nicolae Ceauşescu, adwokat Lucescu został wkrótce potem awansowany na generała i przewodniczącego sądu wojskowego, a potem został doradcą w Ministerstwie Obrony. 

Tragiczne były natomiast losy przewodniczącego składu sądzącego, pułkownika Gicã Popy; wprawdzie również został on na początku kolejnego roku awansowany na generała, ale już w marcu 1990 roku popełnił samobójstwo. 

Więcej informacji o tym procesie można znaleźć w źródłach książkowych i w Internecie; polecam np. obszerną biografię Nicolae Ceauşescu, zatytułowaną „Ceauşescu. Piekło na ziemi”, pióra Thomasa Kunze, Warszawa 2016. 

Podaję tych kilka szczegółów po to, aby ci, którzy zapoznali się z mową „obrończą” opublikowaną na profilu „Polskiej Palestry” wiedzieli, jakie były bliższe okoliczności jej wygłoszenia. Ale podaję tych kilka szczegółów również i dlatego, że znany i ceniony adwokat, o pięknej przeszłości zawodowej i społecznej, publikując fotokopię mowy adwokata Lucescu, opatrzył swój wpis następującymi słowami – cyt.: „Zachęcam do lektury tej mowy obrończej naszą adwokacką Młodzież”. Zdumiony tą zachętą, zapytałem zatem na tym samym profilu – cyt.: „Szanowny Panie Mecenasie, czy mógłbym poprosić o choćby jednozdaniowe wyjaśnienie, dlaczego zachęca Pan do lektury akurat tej mowy adwokacką młodzież?”. Nie doczekałem się odpowiedzi. 

Zakładam jak najlepsze intencje Autora, który zaprezentował i zareklamował adwokackiej młodzieży lekturę mowy Constantina Lucescu. Chcę wierzyć w to, że jej opublikowaniu towarzyszył zamiar ukazania fatalnego przykładu, jak nie powinien, jak wręcz nie może  zachowywać się adwokat, któremu powierzono obronę choćby najokrutniejszego zbrodniarza. 

Ale sądzę, że takiemu założeniu powinno towarzyszyć chociaż kilka słów krytycznego komentarza, a nie zdanie o dość zwodniczej wymowie: „Zachęcam do lektury tej mowy obrończej naszą adwokacką Młodzież”. 

Generalnie uważam jednak, że zamiast szkolić adwokacką młodzież na wzorcach negatywnych o wiele lepiej szkolić ją na wzorcach pozytywnych, przypominając wspaniałe mowy obrończe wygłoszone w procesach, w których sądzone były osoby o nie mniej czarnych od Nicolae Ceauşescu kartach życiorysu. 

Dlatego jako kontrapunkt dla wpisu o mowie „obrończej” adwokata  Lucescu, zamieszczam dziś fotokopie wspaniałej mowy, prawdziwie obrończej, legendy polskiej palestry, adwokata Stanisława Hejmowskiego, znanego przede wszystkim jako nieustraszony obrońca w procesach politycznych wytaczanych poznańskim robotnikom po krwawym stłumieniu przez komunistów zrywu poznańskiego Czerwca 1956 roku. 

Dziesięć lat wcześniej, w 1946 roku podjął się On, razem z adwokatem Janem Kręglewskim, obrony z urzędu gauleitera Kraju Warty Artura Greisera.

Proces odbywał się w Poznaniu przed Najwyższym Trybunałem Narodowym. Przypomnijmy w telegraficznym skrócie, że Greiser był jedną z czołowych osobistości hitlerowskich Niemiec, byłym prezydentem Senatu Wolnego Miasta Gdańska, jak już wspomniałem, namiestnikiem „Kraju Warty” (Warthland) i szefem partii narodowosocjalistycznej w tym okręgu. 

Tenże Greiser, jako namiestnik w Warthelandzie, w dniu 3 sierpnia 1943 r. wydał rozporządzenie o wprowadzeniu policyjnych sądów doraźnych (Polizeistandgericht), przed którymi oskarżeni pozbawieni byli wszelkich praw procesowych, w tym uprawnień do korzystania ze środków odwoławczych. Greiser stosował okrutne restrykcje sądowo-policyjne wobec społeczności polskiej bez jakichkolwiek podstaw prawnych. Warto też wspomnieć, że adwokat Hejmowski w trakcie wojny stracił dwóch braci, a gdy w 1939 r. Niemcy nakazali mu opuścić Poznań i wyjechać do Generalnej Guberni stracił cały swój majątek i dorobek z okresu przedwojennej pracy zawodowej. 

Hejmowski potrafił jednak wznieść się ponad swoje osobiste dramaty i wygłosił mowę nawiązującą do najszczytniejszych tradycji adwokatury, nakazujących uczynić wszystko, co tylko adwokat uczynić zdoła w obronie osoby, której los powierzony został jego intelektowi i zawodowym talentom. Walczył o życie Greisera do ostatnich słów swego wystąpienia, starając się jednocześnie wytłumaczyć umęczonemu polskiemu narodowi, dlaczego walczy o głowę jego kata i przybliżając tym samym społeczeństwu fundamenty ethosu zawodowego adwokatury. 

Stwierdzał m.in. – cyt.: „Wyrok śmierci nie byłby krokiem naprzód, jak wczoraj twierdził pan prokurator, lecz krokiem wstecz. Naród polski głowy Greisera nie potrzebuje! Kroczy od wieków wielki i wspaniały poprzez chwałę swojej historii”, a wystąpienie kończył słowami – cyt.: „A jeżeli ktokolwiek powie, że Niemcy dla nas nie mieli serca i nie znali litości, to powiedzcie mu, Panowie Sędziowie, w treści swego wyroku: Tak, Niemcy skazaliby Greisera na śmierć. Ale gdybyśmy mieli robić tak jak Niemcy, nie mielibyśmy moralnego prawa ich sądzić. Prawo to czerpiemy z czystości naszej myśli prawniczej, z naszej moralności narodowej i wiecznie żywego zmysłu prawa, zakorzenionego głęboko w sumieniu polskiego sędziego”. 

Nie mniej dzielnie stawał w obronie tego hitlerowskiego zbrodniarza także adwokat dr Jan Kręglewski. Przez całe lata poszukiwałem w antykwariatach wydanej w 1946 roku przez Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce książki „Proces Artura Greisera przed Najwyższym Trybunałem Narodowym”, wreszcie udało mi się ją zdobyć i dlatego mogę dziś, niejako punctus contra punctum fotokopii(1) mowy obrońcy Nicolae Ceauşescu zamieścić fotokopię mowy obrońcy Artura Greisera. 

Z całym też przekonaniem poprzedzam te fotokopie słowami: Zachęcam do lektury tej właśnie mowy obrończej naszą adwokacką młodzież. I nie tylko adwokacką. I nie tylko młodzież.

 

Stanisław Zabłocki


Tekst opublikowany został w adwokackiej grupie dyskusyjnej Polska Palestra na fb  i zamieszczony na Portalu MacLawye® za zgodą Autora. W dniu 22 października 2022 r. Pan Sędzia Stanisław Zabłocki odznaczony został przyznaną Mu przez Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej Odznaką Adwokatura Zasłużonym